Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

piątek, 8 stycznia 2016

Od Mizuki "Spacer na dwóch nogach" cz.1 (cd. Kirke)

Tego dnia poranek był wyjątkowo piękny, słońce świeciło, a ptaki ćwierkały radośnie. Przeciągnęłam się leniwie i wyszłam z jaskini.
- No to czas na śniadanko! - powiedziałam uśmiechając się do siebie.
Tego dnia miałam ochotę na wyjątkowy przysmak, który żeby złapać trzeba się wysilić, była to mianowicie: kozica górska. Jeszcze nigdy nie udało mi się złapać tego przysmaku. Jednak ostatnio biegam szybciej i dłużej, więc może tym razem uda mi się jedną złapać. Przemierzyłam tereny watahy aż doszłam do Gór. Były one piękne jak zawsze, na niższych piętrach rosła zielona trawa, a na wyższych leżały resztki białego puchu. Przeprawa przez góry była dosyć męcząca, wiec postanowiłam chwilkę odpocząć. Położyłam się obok niewielkiego strumyka z górską wodą. Woda była bardzo chłodna, lecz i tak postanowiłam zrobić kilka łyków. Piłam ją bardzo powoli, żeby nie nabawić się zapalenia gardła. Po odpoczynku przeszłam na tryb tropiciela. Z nosem przy ziemi pokonywałam pasmo górskie. Trochę minęło, zanim złapałam odpowiedni trop. Powoli zakradłam się do mojej ofiary. Kozica zaczęła uciekać a ja pobiegłam za nią. Był to długi i męczący pościg, ale w końcu udało mi się ją złapać. Zdyszana i bardzo zmęczona zaczęłam jeść. Jej smak był pyszny, warto było się tak namęczyć. Po skończonym posiłku postanowiłam zmienić się w człowieka i poszłam do Miasta. Musiałam znaleźć jakąś pracę. Przechadzałam się po ulicach na których aż roiło się od ludzi. Nie lubiłam ich, nigdy nie czułam się przy nich bezpieczna. W pewnym momencie znalazłam to czego szukałam: przy kawiarni wisiało ogłoszenie, które jasno mówiło że szukają kelnerki. Od razu weszłam do kawiarni, była ona bardzo ładna, a wręcz cudowna. Poszłam do szefa i zaczęłam z nim rozmawiać. Była to dosyć długa rozmowa, lecz i tak zrobiłam dobre wrażenie, bo szef mnie zatrudnił. Miałam się stawić w kawiarni następnego dnia o godzinie ósmej rano. Wróciłam do watahy, panował już późny wieczór. W mojej wilczej formie powoli kierowałam się do mojej jaskini, gdy ni stąd ni zowąd wpadł na mnie jakiś wilk. Był to niebiesko czarny szczeniak.

<Kirke?>

Uwagi: brak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz