- Masz jakiś pomysł, by wejść na tamtą chmurę? - Spytała wilczyca, wskazując łapą na chmurę
- Wiesz, nigdy się nad tym nie zastanawiałam...
Wadera w odpowiedzi tylko wzdychnęła. Pytanie, jakie zadała mi Kirke
zaciekawiło mnie. Długo myślałam nad bardziej logiczną odpowiedzią na
pytanie. Jednak po mimo mojego wysiłku nie mogłam na nie odpowiedzieć
- Dobra młoda, czas się zbierać - powiedziałam pocierając łapą jej sierść na głowie.
Kirke wstała, otrzepała się z kurzu i powoli skierowała się w stronę
jaskiń. Ja jednak miałam nieco inne plany. Już od kilku dni męczy mnie
katar, przez który prawie cały czas kichałam. Postanowiłam pójść do
Tajemniczego Podziemia. Słyszałam bowiem jak inne wilki mówiły o wodzie z
leczniczymi właściwościami. Miała ona leczyć każdą drobną chorobę.
Skierowałam się do Zielonego Lasu i zaczęłam szukać wejścia do jaskini.
Nie śpieszyło mi się. Jutro miałam wolne od zajęć lekcyjnych, gdyż na
drugi dzień była sobota. Gdy znalazłam wejście, panowała już późna noc.
Księżyc świecił wysoko na niebie, oświetlając cały las. Była pełnia,
moja ulubiona faza księżyca. Patrzyłam chwilę na księżyc po czym
zeskoczyłam w dół. Upadek nie był bolesny, gdyż nie była to duża
wysokość. Tajemnicze Podziemie jest wyjątkowo piękne. Śliczne diamenty
oświetlały drogę. Szłam koło niedużego strumyka wody. Postanowiłam
sprawdzić teorię o wodzie o leczniczych właściwościach, więc schyliłam
się i napiłam się. Woda była chłodna, jednak bardzo pyszna. Już po
piętnastu minutach poczułam poprawę. Mój katar przeszedł. Położyłam się
na ziemi i pogrążyłam się w myśleniu. Nigdzie mi się nie śpieszyło,
więc mogłam zostać tam na długi czas. Położyłam łeb na przednich łapach,
zamknęłam oczy i opuściłam uszy. W pewnym momencie usłyszałam hałas
dobiegający z niedaleka. Postanowiłam to sprawdzić. Powoli i po cichu
zbliżyłam się do miejsca dźwięku. Oczom nie mogłam uwierzyć, gdy
zobaczyłam Kirke, która mimo obietnic, że nie będzie mnie śledzić, to jednak
jakoś się tu znalazła. Miałam tylko nadzieje, że to zwykły przypadek, że
znalazła się w tym samym miejscu i w prawie tym samym czasie co ja.
Kirke stała tyłem do mnie. Postanowiłam sprawdzić jak wiele wyniosła z
moich zajęć. Przyczaiłam się do ziemi i cicho zakradłam się do niej. Gdy
byłam już o krok od niej moją przednią łapą specjalnie nadepnęłam na
jej ogon. Wilczyca dostała mini zawału. Podskoczyła prawie pod sam sufit.
- Kirke, Kirke... gdybym była kimś obcym, zapewne byś już nie żyła -
Spojrzałam na nią z sarkastycznym złośliwym uśmiechem. - A tak na
poważnie, to co tu robisz? Bo chyba nie chcesz mi powiedzieć, że mnie
znowu śledziłaś - dodałam
(KIrke?)
Uwagi: Ciągle zapominasz o tej kropce na końcu zdania (np. Jednak po mimo mojego wysiłku nie mogłam na nie odpowiedzieć)! "hałas
dobiegający kawałek dalej" - to jakoś się nie klei. Hehe... sufi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz