Dobra, zostawmy jak na razie temat muzeów i pomyślny jak możemy zdobyć
pieniądze. - powiedziałam, kiedy skończyłam się śmiać. - Może pożyczymy
od funduszy watahy?
- Nie uda się. Inni od razu zaciekawią się po co nam te pieniądze... -
odpowiedział Dante – Ale może podwędzisz trochę od wypłaty...?
- Jasne, nie ma sprawy. Ale pod warunkiem, że chcesz czekać prawie miesiąc. - roześmiałam się.
- To ja już nie wiem. - mruknął basior.
- Ja też nie... - powiedziałam – Chociaż... Czekaj chwilę.
Wstałam i zaczęłam przeszukiwać swoją jaskinię. Ciężko było mi znaleźć
coś wśród wszechobecnego bałaganu. Kiedyś będę musiała zrobić porządek w
tej jaskini. Ale najwcześniej po tym jak skończy się ta sprawa z tym
martwym wilkiem. Przed oczami stanęło mi jego rozprute ciało.
Potrząsnęłam głową starając się o tym teraz nie myśleć. W końcu w jakimś
słoiku znalazłam to co szukałam. Uniosłam triumfująco rękę z
zawiniątkiem.
- Co to? - zapytał Dante.
- Moje oszczędności jeszcze ze studiów. - wyjaśniłam wyjmując pieniądze.
Powoli przeliczyłam banknoty – Powinno starczyć, ale jedynie na tanią
trumnę.
- To kiedy pójdziemy do miasta po nią? - zapytał Dante. Spojrzałam zdziwiona na basiora.
- My? Ty zostajesz. Dziwię się, że w ogóle wpadłeś na taki pomysł. Jak na razie nie możesz się przemęczać. - powiedziałam.
- Czyli co? Ja mam siedzieć na tyłku, kiedy ty będziesz podbijać miasto? - mruknął niezadowolony basior.
- Podbijać? Kupując trumnę? - spojrzałam badawczo na przyjaciela. - Dante idę sama. Ty musisz tu zostać. Ledwo żyjesz.
Basior spojrzał na mnie tymi swoimi niebieskimi oczyma.
- Dam radę. - uśmiechnął się lekko. Zirytowana westchnęłam.
- Jak ty to robisz, że potrafisz mnie do wszystkiego przekonać? -
spytałam. Dante uśmiechnął się szeroko. - Idziemy jutro. Za taki wyskok
Suzanna da nam nieźle popalić... Nie powinieneś zbytnio się przemęczać
jako wilk, nie wspominając o postaci człowieka...
<Dante? Przepraszam, że takie krótkie, ale nie mam w ogóle pomysłu... >
Uwagi: brak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz