Było dla mnie lekkim zaskoczeniem to, że jako pierwsza musiałam opowiadać o sobie... Ale mówi się trudno. Trzeba to trzeba.
-
Więc... jestem Kirke. Za niedługo mam dwa lata... i... - nie wiedziałam
za bardzo co powiedzieć. Co taka mała wadera jak ja ma coś do mówienia?
Nie ważne...
- I... Jestem dobra z roślin. Może nie znam
nazw, ale dobrze robię leki, maści... I... Nie wiem... nie mam o czym
rozmawiać... - odparłam i wróciłam na miejsce. Lekcja obrony była dość
ciekawa, ale nie, aż tak. Po tym, Shayle, Shiro i Yuki opowiedziały też o
sobie, a Mizuki zaczęła prowadzić lekcje obrony.
- Na
początku musicie pamiętać, że trzeba obronić watahę. Jeśli jesteście w
trudnej sytuacji postarajcie się odwrócić strony - odparła i zaczęliśmy
dobierać się w pary. Ja byłam z Shayle. Obie atakowałyśmy i unikałyśmy
ataków.
- Pamiętajcie, bitwa nie jest nigdy fer - powiedziała i mnie podhaczyła ogonem - musicie być czujni - odparła.
****
Kiedy skończyła się lekcja podskoczyłam w głąb lasu, gdy nagle ktoś przytrzymał mój ogon, odwróciłam się i zobaczyłam Mizuki.
-
O... Hej... - powiedziałam nieco nerwowym głosem. Nie chce jej
denerwować... - Coś zrobiłam? Przepraszam... - rzekłam i moje uszy
oklapły.
- Nic nie zrobiłaś - rzekła, a ja popatrzyłam na nią
lekko nie dowierzając - Chce żebyś mi opowiedziała o sobie. Jak
dotarłaś, skąd jesteś - rzekła. Trochę mnie to zdziwiło, ale jak
prosi... to chyba mogę.
- No... - popatrzyłam za nią -
wszystko zaczęło się w tamtym lesie - wskazałam łapą i poszłyśmy obie w
tą stronę - Była piękna noc. Księżyc towarzyszył mi każdej nocy, więc
nie byłam sama... Aż nie wylądowałam w mrocznym zakątku lasu. Wadera... z
dość dziwnym wyglądem i okropnym charakterem uratowała mnie przed
cieniami... tak tu trafiłam... - rzekłam, a Mizuki popatrzyła na mnie
zagadkowo.
- Teraz... szukam odpowiedzi - kontynuowałam -
szukam kim jestem... żeby się dowiedzieć kim jestem i kim są moi
rodzice... - mówiłam dalej.
- Nie wiesz kim są twoi rodzice? Ani skąd pochodzisz? - dopytywała Mizuki.
- Nie... nie pamiętam ich. Jedynie kogo teraz mam, to Rivena - powiedziałam.
- Rivena?
-
Mojego... a la przyjaciela, który nie chce się odczepić - powiedziałam i
Riven zaczął mówić szumami - właśnie się z tobą przywitał.
- On tutaj jest? Cały czas? - pytała dalej.
- Tak. Pomaga mi, ale nie umiem czasami być cicho.
- Czemu nie mówisz nikomu?
- Uwierzyłabyś mi, gdyby się nie odezwał? - spytałam twierdząco.
- Fakt. Nikt, by ci nie uwierzył - rzekła i popatrzyłam na zachodzące słońce kończąc temat.
- A... jakie masz zainteresowania? - spytała przekrzykując ciszę.
-
Jak na razie żadne... - odparłam - Mocy nie mam, a wszyscy moi znajomi
już odnaleźli swoje umiejętności... - powiedziałam i moje oczy
zaiskrzyły przez chwilę niebieskim światłem - tylko ja... nie odkryłam
siebie... przez całe życie jedynie kto był przy mnie... - popatrzyłam w
nocne niebo - to księżyc. Jedyna mocy nie mam... jestem normalnym
wilkiem. Bez mocy. Nie jestem wyjątkowa, tylko normalna - popatrzyłam na
chmurę która była moim celem i zapadła cisza.
- Mizuki... - powiedziałam zagłuszając ciszę.
- Co?
- Masz jakiś pomysł, by wejść na tamtą chmurę? - spytałam wskazując na chmurę.
<Mizuki?>
Uwagi: brak
Uwagi: brak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz