Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

środa, 13 stycznia 2016

Od Vanessy "Identyczna" cz.2 (cd. Astrid)

Uścisnęłyśmy sobie łapy.
- Może pomogę ci coś upolować? W końcu to przeze mnie uciekła ci sarna - zaproponowała Astrid.
- Jasne, dziękuję - rzekłam. Przeszłyśmy się kawałek, bacznie węsząc i rozglądając się dookoła. W końcu dostrzegłyśmy młodego jelenia. Miał olbrzymie poroże i kulał na jedną nogę. W tym samym momencie, ja i wadera obok mnie wystartowałyśmy. Jeleń zaczął uciekać, ale nie miał żadnych szans, ponieważ biegł wolno. Noga utrudniała mu ucieczkę. Już chwilę później go złapałyśmy. Wbiłyśmy zęby w jego krtań, pozbawiając go życia.
Dziesięć minut później w tym miejscu leżały już tylko kości. Obtarłam pysk.
- Pójdziemy gdzieś? – zapytałam siedzącej obok mnie wadery.
- Tylko gdzie?
- Hm… Ostatnio, gdy byłam w Mieście widziałam plakat. Pisało na nim że dzisiaj jest jakiś teatr, czy coś w tym stylu – rzekłam.
- Tylko skąd my weźmiemy pieniądze? – zamarudziła Astrid.
- Mam swoje sposoby – aura tajemniczości mnie spowiła. As już o nic więcej nie pytała. Najwyraźniej zdała się na mnie.
Przemieniłyśmy się więc w ludzi i swobodnym krokiem zaczęłyśmy iść przez las. W pewnym momencie trafiłyśmy na taki jego fragment [lasu], że wokół było wręcz czarno. To dlatego, że wszędzie było pełno drzew. Szłyśmy w miarę normalnie, ale później…
…Nie odpuszczę, dopnę swego…
Te ciche słowa, w moich uszach zabrzmiały jak krzyk.
- Co? – przystanęłam. – Słyszałaś to?
- Co miałabym słyszeć? Tu jest cicho jak w grobowcu – mruknęła Astrid. Wzdrygnęłam się. Przecież ja naprawdę słyszałam te słowa!
…Ciało za ciałem, poleje się krew, lecz ja nie odpuszczę, póki jej nie…
Dalsze słowa przerwało głośne skrzypnięcie.
- Astrid? – szepnęłam. – To już musiałaś słyszeć.
- Uspokój się. Coś ci się przywidziało – dziewczyna nadal zachowywała się normalnie.
- Może jednak stąd idźmy… - byłam już naprawdę przerażona.
…Podchodzę powoli, zaraz złapię ją, i domknę nasz zewnętrzny krąg…
Zignorowałam te słowa. Postanowiłam uwierzyć, że to tylko moja wyobraźnia.
…Łapię, wspinam się…
To wyobraźnia! To wyobraźnia! – krzyczałam w myślach.
…Bo pakt zapieczętować chcę…
Zacisnęłam powieki. Wydałam z siebie ostry krzyk.
…Jej dusza, odsprzedana diabłu, do piekła rwie się, zaraz jej ciało, przejdzie transformację…
Dziwna biała para zaczęła otulać mnie i Astrid. Dziewczyna jednak, jakby jej nie widziała, szła dalej.
- Uciekajmy – mój głos dziwnie brzmiał. – Szybko.
- Ależ czemu?... – z jej gardła wydobył się ochrypły głos. – Nie chcesz się z nami pobawić…?
Odwróciła się w moją stronę. Odskoczyłam, widząc jej białą sukienkę pobryzganą krwią. Jej wyłupiaste, czerwone oczy. Białą pianę wydobywającą się z ust…
- Kim ty jesteś? Kim jesteś?! – wrzasnęłam. Ona zaczęła diabolicznie chichotać. Wokół pojawiały się coraz to dziwniejsze postacie, z powykręcanymi członami, pobryzganymi krwią.
Zaczęłam uciekać, postacie goniły mnie coraz szybciej, w moich uszach pobrzmiewały upiorne krzyki…
***
- Van? Van, co się dzieje?! – nad sobą ujrzałam Astrid. Krzyknęłam i już chciałam uciec, gdy zobaczyłam, że to normalna As. Byłyśmy w lesie, jednak nie było żadnej mgły. A wokół nas było bardzo jasno. Siedziałyśmy na małej polance.
- Szłyśmy sobie, a ty nagle upadłaś i zaczęłaś wrzeszczeć. Nie mogłam cię uspokoić… - szepnęła roztrzęsiona dziewczyna. – Wyglądałaś jak… jak…
Spuściłam głowę, a ona spojrzała na mnie dziwnie.
- …opętana - dokończyła. – Od jak dawna?!
- Od pół roku – westchnęłam żałośnie. – Proszę, pomóż mi. Ja nie chcę skończyć tak jak większość mojej rodziny… Wykończeni tą klątwą, ciążącą na nas od wieków… Zabierz mnie do jakiegoś specjalisty, błagam. Ja chcę… ja chcę żyć…
Rozszlochałam się na dobre.

<Astrid?>

Uwagi: brak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz