Szłam przez las już około tydzień... A może miesiąc? Nie jestem pewna.
Trwało to jednak na tyle długo, abym straciła poczucie czasu. Co jakiś
czas zatrzymałam się żeby coś zjeść. Nie potrafiłam jeszcze polować, więc
musiałam zadowolić się jagodami zerwanymi z krzaka. Nie znosiłam ich
smaku. Według mnie były ohydne, no ale zdążyłam do tego przywyknąć.
Czymś żywić się trzeba.
Idąc tak po leśnej ściółce, usłyszałam szelest w krzakach. W pierwszej
chwili pomyślałam, że to zając albo wiewiórka, więc zbytnio się tym nie
przejęłam. Jednak po przejściu kolejnych kilku kroków usłyszałam kroki
owego zwierzęcia. Były dość głośne jak na wiewiórkę. Ze strachu
zatrzymałam się i spojrzałam powoli w prawo. Zza krzaków wystawała łapa
tajemniczego stworzenia. Była brązowa, masywna, co najmniej 5 razy
większa od mojej i wystawały z niej dość długie pazury. Byłam teraz
święcie przekonana co to jest.
- Niedźwiedź... - wyszeptałam do siebie ze strachu. Bardziej to
przypominało pisk niż jakiekolwiek słowo. Zdałam sobie od razu sprawę z
tego, jaki wielki błąd popełniłam, i ile on może mnie kosztować. Zza
mojej zawsze opadającej na oczy grzywki zobaczyłam, że staje na tylnych
łapach i patrzy w moją stronę. Zanim zdążyłam pomyśleć o tym, żeby
uciekać niedźwiedź zaryczał i postawił przednie łapy na ziemi łamiąc
krzaki, za którymi wcześniej się chował. Dopiero w tej chwili zaczęłam
uciekać. Nie patrzyłam dokąd biegnę. Moim celem była tylko jedna rzecz.
Przeżyć.
"Nie chcę skończyć tak jak..." pomyślałam w biegu i przerwałam wpół moje
myśli. Skarciłam się za to, że po raz kolejny pomyślałam o rodzicach i
ugryzłam się w język. Więcej dawało to przy rozmowie z innym wilkiem, ale
nie miałam teraz czasu się w nic uderzyć. W sumie i tak dawno z nikim
nie rozmawiałam. Gdy tak biegłam, nagle zdałam sobie sprawę z tego, że
zwierzę sobie już odpuściło. Zwolniłam i popatrzyłam za siebie. Niczego
nie było. Odwracając wzrok zauważyłam, że wkraczam do pięknego zielonego
lasu. Przeszłam kawałek, nie myśląc właściwie o niczym i oglądając
otoczenie. Pomyślałam sobie w końcu, że mogłabym tu zamieszkać. No ale
najpierw trzeba się rozejrzeć. Wdrapałam się na najbliższe drzewo i
zaczęłam oglądać najbliższą okolicę. Poczułam jednak jakiś dziwny
zapach. To był zapach wilka. Zobaczyłam, że coś przebiegło przez krzaki.
Nie wiedziałam co to jest, zauważyłam tylko cień owego zwierzęcia. Jak
zaczarowana poszłam w stronę zapachu.
<Chętny? Nie wiem czy inne wilki mogą pisać ciąg dalszy pierwszego opowiadania, ale nie wiem kogo mogłabym spotkać...>
Uwagi: Popracuj nad przecinkami. "Ohydne" pisze się przez "h". Odnoszę wrażenie, jakby Twój wilk był Terminatorem - szczeniak przebiegł duży dystans i nigdzie nie było wspomniane, że się chociaż trochę zmęczył? Zwróć na to uwagę na przyszłość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz