Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

piątek, 4 września 2015

Od Kirke "Nowy teren" cz. 1

Szłam sobie przez las. Słyszałam ćwierkanie ptaków, szum drzew i pasające się jelenie. Wszystko było ciche. Poczułam, że moje ciało wyrównywało się razem z lasem. Nagle usłyszałam, jak jakiś wilk zaatakował innego. Postanowiłam iść w stronę warczenia i zobaczyć co się dzieje. Ukryłam się za drzewem i postanowiłam zobaczyć całą sytuacje. Widziałam dwa wilki. Jeden był czarny z czerwonymi elementami, a drugi biały z zielonymi paskami.
- Co oni tam robią... - mówiąc to zobaczyłam jak czarno-czerwony wilk rzucił się na tego drugiego. Gdy to ujrzałam poczułam strach. Schowałam się za drzewem i potem koło mnie prysnęła krew. Natychmiast uciekłam. Znalazłam się w jakimś nieznajomym terenie. Pierwszy raz widziałam to miejsce. Pierwszy raz czułam i słyszałam nowe rzeczy. Zamiast szumu drzew słyszałam rzekę, zamiast jeleni słyszałam daniele. Nie wiedziałam co robić. Usiadłam przy rzece i popatrzyłam na swoje odbicie.
- Cześć Kirke... miło cię widzieć... - mówiłam do swojego odbicia w tafli. Nie wiem czemu, ale bardzo chciałam, bym ja sobie odpowiedziała.
- Pewnie się zastanawiasz czy to wszystko ma sens... czy by najlepszym sposobem byłoby zniknąć z tego świata... - ciągle mówiłam do siebie. Nie wiem czemu. Po prostu. Miałam wrażenie, że ja siebie słucham. W sumie co się dziwić. Słucham się samej siebie.
- Może... może faktycznie powinnam zniknąć... nikt nie potrzebuje takiej jak ja prawda? - Cały czas. Każdego dnia. Każdej nocy. Chciałam sobie sama odpowiadać na swoje pytania.
- Wiem, nie mam racji... ale czasami tak się czuje... nie znam rodziców... nie znam siebie... nie wiem, kim jestem... - powiedziałam i zaczęłam puszczać łzy. Czułam wtedy, że świat jest dla mnie okrutny. Po jakimś czasie pozbierałam się i przeskoczyłam przez rzekę. 
****
Nastała noc. Gwiazdy zaczęły rzucać na mnie blask. A po jakimś czasie księżyc wyłonił się z chmur i puścił światło w moją stronę.
- Cześć księżyc... miło cię widzieć - powiedziałam, uśmiechając się. Może mnie uznacie za wariatkę, ale uznawałam księżyc za mojego brata. Każdej nocy był. Miałam z kim gadać.
- Nawet tutaj mnie znajdziesz, co? - mówiłam idąc. Wiem dobrze, że księżyc jest wysoko i rzuca swój blask wszędzie. Ale ja, tak czy siak miałam wrażenie, że świeci, by mi pomóc. Zawsze tak uważałam. W końcu postanowiłam odpocząć, siadając pod drzewem. 
- Czemu ja... odpowie mi ktoś? - powiedziałam szeptem do siebie. Jak każdy z nas miał marzenie. Ja miałam. Odnaleźć swoje prawdziwe "ja". Dowiedzieć się kim jestem. Kim byli moi rodzice. Czy mnie porzucili. 
- Może mnie nie chcieli... - powiedziałam szeptem.
- Czemu czas tak wolno leci... - Wiem, odeszłam z tematu. Czasem wolę nic nie mówić. Ale w tym dniu musiałam. Byłam w nowym miejscu. Nowe otoczenie. Musiałam się przyzwyczaić do tego miejsca. Ze stresu po prostu mówię do siebie.
- Równowaga... dzień, noc... światło, mrok... przeciwieństwa dzięki którym świat się nie rozpadł - mówiłam cały czas do siebie szepcząc. Cały czas zmieniam temat. Wiem jestem czasami chora, ale to daje mi siłę by iść dalej. Po tym całym rozmyślaniu zasnęłam.

Uwagi: Nie "pasające się", a "pasące się"... a przynajmniej tak mi się zdaje. Może to też być część jakiejś gwary polskiej, ale akurat ja uznaję to za nieco dziwne, bo u mnie mówi się inaczej. Ostatecznie zostawię jak jest. Po trzykropku (...) stawiamy Spację. Poćwicz nad przecinkami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz