Gdy sobie leżałam, myślałam sobie o wilkach, które chcą wyjść na drogę
przygód. Jak chcą szukać smoków, wejść na tereny wrogów, szukać
magicznych i rzadkich przedmiotów...
- Jakie to byłoby fajne mieć tyle ciekawych przygód. A najbardziej ja
bym chciała, wilczyca sierota! Tylko na jaką przygodę bym chciała
wyruszyć?
Myślałam o tym przez całął noc. Wcale nie spałam. Rano poszłam sobie coś
upolować, bo byłam śpiąca i głodna. Złapałam tylko 2-3 ptaszki, no bo
na coś lepszego nie miałam sił. Zjadłam, umyłam się liżąc swoje futerko i
poszłam do biblioteki poczytać książki. Przesuwałam, szukałam aż w
końcu znalazłam idealną książkę dla mnie. Nazywała się ona "Nasze
kochane przygody".
- Chcę wypożyczyć tę książkę.
- Oczywiście, proszę. - powiedziała Lithium Vane
Poszłam z nią do jaskini. Zaczęłam czytać z zapałem, rozdział 1,2,3 ...
,9 i 10! Wszystkie rozdziały przeczytałam w 20 godzin. Usnęłam. Śniło mi
się jak zabijam smoki i mam w nagrodę pegaza... Obudziłam się w
południe. Miałam mnóstwo energii no i upolowałam sobie zajączka. Rzadkie
przedmioty są cudowne, a jeszcze cudowniejsze, gdy się je samemu
znajdzie.
- Trzeba być takim bohaterskim, żeby wyruszyć na taką groźną przygodę. Może podejmę te wyzwanie?
Po kilku dniach byłam gotowa na wyruszenie. Do plecaka spakowałam:
latarkę, zająca, 3 gałązki jodły i coś tam jeszcze. Wyruszyłam wcześnie
rano. Przechodziłam przez Różowy Las. Widziałam tam kilka wilków, które
leżą na różowiutkich kwiatkach. Jak to szczeniak, musiałam wskoczyć do
pachnących kwiatów. Tarzałam się w nich przez kilka minut, ale się
opamiętałam i poszłam dalej. Gdy zbliżałam się do jakiejś doliny, przede
mną wyskoczył jakiś wilk. Nie wiedziałam jaki. Był żółty i mocno
świecił jasnym blaskiem.
- Gdzie idziesz, szczeniaczku?
- Ja idę na poszukiwanie rzadkiego przedmiotu! - odpowiedziałam z dumą
- Ha, ha! Taki mały, głupi szczeniak nie znajdzie jakiegoś magicznego
przedmiotu, który jest nie do znalezienia! Ha, ha! - śmiał się wilk,
śmiał.
A ja sobie poszłam dalej. Popiłam trochę wody z jeziora, popływałam w
nim i poszłam dalej. Szłap przed siebie, aż tu nagle rozpętała się silna
burza, huk wielki! Bo w górach! Pioruny uderzały w ziemię i "płynęły" w
chmurze. Okropnie się bałam. Pod drzewem nie, w wodzie nie to może w
lodzie. Zrobiłam szybko lodową skałkę, do której weszłam. Czekałam 15
minut aż burza się uciszy. Zła pogoda przeszła, a ja mogłam wyjść i iść
dalej. Szłam wolno mówiąc sobie, co to mogę znaleść. Poszukałam jakiejś
jaskini, żeby się przespać. Kolejnego dnia na łące zbierałam sobie
kwiatki, żeby zrobić z nich wianek. Przecierz musiałam już się pobawić.
- Trochę smutno bawić się samemu... - westchnęłam
Szłam, szłam. Byłam smutna i zaczął padać deszcz. Zjadłam sobie połowę
królika (którego upolowałam wcześniej) i ucięłam sobie drzemkę. Śnił mi
się Toboe, który mówił mi żebym zrezygnowała, bo gdzie idę, zło jest.
- Uhhh! Co za sen!
I wyruszyłam dalej, żeby nazbierać leczniczej wody na zapas. I poszłam do Tajemniczych Podziemii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz