Biegłam powolnym truchtem. Nagle usłyszałam ryk i zobaczyłam jakiegoś
demona który zaczął mnie ścigać. Poszarpał moje zgrabnie ułożone
futerko, które było już spocone.Zmęczył mnie i pokaleczył zdawało Mi się
że sekundy dzielą mnie od śmierci, ponieważ leżałam już wyczerpana na
ziemi.Nagle straszliwy demon runął jak długi na ziemię, i zauważyłam
tylko wilka. Wilk podszedł do mnie i pomógł Mi wstać. Byłam i tak
bezradna więc to bez znaczenia co wilk ze mną zrobi. Gdy wstałam
ogarneło mnie oczucie mdłości, a gdy spróbowałam coś powiedzieć było
jeszcze gorzej...-zwymiotowałam. Wilk przerzucił mnie przez grzbiet i
gdzieś zaniósł. Zmęczona zasnełam, obudziły mnie głosy
-mam nadzieję że nie będzie problem - odezwał się pierwszy głos
-kto wie... - odpowiadział inny wilk
-Bez przesady, dobrze że ją tu przyniósł.- dokończył kolejny rozmówca.
Kłótnie trzech wilków przerwał nagle głos
-Cicho, alfa idzie.
Otworzyłam oczy,
znajdowałam się w szpitalu. Wkoło mnie stało kilka wilków, nie chciałam
być zamieszaniem.
Witaj w watasze Magicznych
wilków, jestem alfą - zwrócił się do mnie wilk.
-Ja już mogę pójść, nie róbcie ze
mnie problemu - odrzekłam
-Ależ
nie chętnie, Cię przyjmiemy.
-Naprawdę?, bedę wam bardzo wdzięczna.
-Możesz już wyjść z
szpitala, poproszę jakiegoś wilka żeby Cię oprowadził. Acha miałam się
zapytać jak Ci naimię?
-Wspaniale, moję imię brzmi Vicky.
Alfa zawołała jakiegoś wilka który
mnie oprowadził po watasze. Gdy skończyliśmy, wyszłam na plażę. Po
drodze zobaczyłam wilka który mnie uratował.
-Ty ty mnie dzisiaj uratowałeś? - zapytałam basiora
-Dokładnie tak - zaśmiał się basior. Jak cię zwą?
-Vicky, a Ciebie? - zapytałam.
Ja mam naimię...
<Jakiś basior?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz