Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

wtorek, 17 marca 2015

Od Lithium Vane "Miriam" cz.2 (cd. Tamorayn)

- J... Je... Jestem... Lithium... - nie wiem, jakim świętym cudem to wydusiłam z siebie.
Nie widziałam jeszcze Tamorayna w takim stanie. Trząsł się jak galareta i ledwo stał na nogach. W sumie, ja mogłam o sobie powiedzieć to samo. Nigdy jeszcze nie widziałam czegoś... takiego. Nawet kiedy przebywałam w Otchłani, tak samo kiedy zobaczyłam Debiru. Ogarnął mnie czysty strach. Miriam patrzyła na mnie z rządzą mordu w oczach. No to już się nie dziwię, że Rayn wyglądał jak wyglądał. W białej sukni, poplamionej krwią... mogłabym przysiąc, że nie widziałam nic równie strasznego.
- Lithium... jak słodko. Będziesz miała śliczny nagrobek. - mój oddech przyspieszył. Czułam, że zaraz nogi się pode mną ugną.
- Teraz widzisz!? - syknął Tamorayn.
- Widzę, ok!? Widzę! - wrzasnęłam na basiora. - Uciekamy!
- Ale Miriam i tak nas dogoni. - szepnął.
- Nie zaszkodzi spróbować! - Zerwałam się do biegu, no... właściwie do lotu.
Tamorayn biegł jak strzała, niemal mnie wyprzedzając. Przy takiej prędkości go doganiała? O świetnie. To kto będzie śpiewał na moim pogrzebie pieśni żałobne? Chętnych już szukam. Nie wiem jak, nie wiem kiedy, ale zahaczyłam lewym skrzydłem o jakieś pnącza zmieszane z gałązkami ostrymi niczym brzytwy. Krzyknęłam z bólu i próbowałam się wyplątać z chaszczy. Przyniosło to za sobą tylko więcej cierpienia niż to potrzeba.
- Odejdź dziecko Cienia tam... - wyszeptałam słowa zaklęcia odesłania ducha. Nie podziałało jednak, a Miriam była coraz bliżej.
- Lithium! Żyjesz? - Tamorayn zauważył chyba, że nie lecę obok niego.
- Jeszcze żyję! Ale błagam, pomóż mi! - krzyknęłam.
Tamorayn powoli zbliżył się do mnie i chciał pomóc mi wyplątać się z krzaków. Krwi było co nie miara, a nagle usłyszałam chichot. Należał do tej całej Mary przebrzydłej. Basior cofnął się, a ja popatrzyłam na niego z błaganiem w oczach. Ja nie chcę umierać! Jeden raz mi w zupełności wystarczy, a mama mi już teraz nie pójdzie do bogów i nie będzie błagała dla mnie o trzecie już życie.
Zobaczyłam cień na kształt elipsy. Zamarłam. Nie słyszałam żadnych kroków, więc nie wiedziałam, kiedy to Śmierć po mnie przyjdzie. Serce zabiło mi mocniej. Tamorayn nie wiedział co robić - pomóc czy uciec.

<Tamorayn? Pomóż damie w potrzebie XD> 

Uwagi: brak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz