Gdy się odwróciła zdziwiła się, zazwyczaj siedziała sama, ale
przyszedłem. Spytałem czy idzie się przejść, zgodziła się. Szliśmy przez
las. A ona się dopytywała:
- Gdzie idziemy?
- Zobaczysz... - powiedziałem trochę zbyt tajemniczo
- Ale to jest daleko? - znowu pytała
- Nie, już blisko.
Szliśmy pod górę.
- Dlaczego idziemy tam? - nie mogła się doczekać.
- To niespodzianka.
- A nie mogła by to być połowiczna niespodzianka?
- Nie - Powiedziałem patrząc na nią.
Dochodziliśmy do celu, zawiązałem jej oczy chustką aby nie podglądała.
Ale ona dalej swoje...
- Doszliśmy - powiedziałem cicho
Odwiązałem jej oczy, zamurowało ją. Nie wiem czy ze zdziwienia czy z radości. (Miałem nadzieję że z tego drugiego powodu).
Powiedziała tylko ciche:
- Wow. Zacząłem biec w dół góry i krzyknąłem - Chodź!
Pobiegła za mną bawiliśmy się, i nareszcie zobaczyłem jej uśmiech...
<Vane?>
Uwagi: Wypowiedzi nie piszemy tak:
-Zobaczysz... /powiedziałem trochę zbyt tajemniczo
-Ale to jest daleko? /Znowu pytała
Tylko tak (sam zobacz różnicę):
- Zobaczysz... - powiedziałem trochę zbyt tajemniczo
- Ale to jest daleko? - znowu pytała
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz