Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

środa, 18 lutego 2015

Od Wissy "Czarna chwila" cz. 2

Biegliśmy długo. Księżyc rozpoczął się ujawniać na coraz to ciemniejszym niebie. Gwiazdy zaczęły świecić, a my nadal biegliśmy w stronę największej z nich: Gwiazdy Polarnej. Nim się obejrzałam była już późna godzina nocna. Niebo było już całkowicie czarne, a moje serce biło coraz szybciej. Wilk cały czas niósł mnie w swoim pysku. Skóra na karku z każdą sekundą coraz bardziej mnie bolała, ale nie ośmieliłam się powiedzieć ani słowa. W końcu dobiegliśmy do rozłożystego dębu, gdzie wśród jego widocznych korzeni była malutka norka. W norce znajdowały się lisy.
- Tutaj zanocujesz. - odezwał się wilk.
- Że co? - zapytałam się zdenerwowana. Nie wiedziałam, dlaczego mam nocować z lisami. A jak mnie zjedzą? Albo zabiją? Ja chcę jeszcze trochę pożyć na tym świecie. Zdecydowanie nie chcę z nimi być w jednej norze.
- To co słyszałaś, zanocujesz tutaj. W swojej torbie masz dzisiejszą kolację. Zobaczymy się rano. A, i wszelkie pytania zadawaj lisom. - mówiąc to, wilk odbiegł w głąb ciemności.
Podeszłam bliżej nory.
- Chodź, nie bój się. - odezwał się jeden z nich.
- No chodź, przecież Cię nie zjemy. - odpowiedział inny.
- No właśnie. - odpowiedział jeszcze inny.
Wyobraźcie sobie, jak musiałam się bać. Kilka lisów mówiło o jedzeniu, inne zaś żebym przyszła. Ale z drugiej strony, wilk chyba musiał wiedzieć kim one są, i pod kogo opieką mnie zostawił. Czułam, że on wie co robi, ale moja dusza kazała mi uciec. Zaczęłam więc zbliżać się do nory, i kiedy byłam już przy wejściu, jednym susem odskoczyłam i zaczęłam biec.
Nie wiedziałam dobrze, gdzie ja biegnę, w nocy widziałam słabo, mrok się nasilał, zwolniłam trochę tempo. Mój oddech był coraz szybszy, serce biło mi coraz mocniej, wokoło była cisza... Stanęłam w miejscu. Rozejrzałam się, myślałam, że oślepłam.
Nagle poczułam jak coś przygwoździło mnie do ziemi.
- TO NASZ TEREN! POŻAŁUJESZ! NIKT NIE MA PRAWA WEJŚĆ NA NASZ TEREN NIEPROSZONY! - powiedziało "coś" (raczej wilk) warcząc szaleńczo.
- N- n- n -nie w - wie- wiedziałam...
- Ale teraz już wiesz! - odpowiedział ściszając ton.
Usłyszałam wycie kilkudziesięciu wilków. Każdy z nich wył równie szaleńczo i agresywnie. Wilk który mnie zaatakował chwycił moją szyję swoimi szczękami. Zaciskał coraz mocniej, zaczęło kręcić mi się w głowie, usłyszałam nikłe głosy typu "stój!", albo "nie, zostaw ją!", a nawet "będzie z niej kolacja"... Potem już tylko czekałam na nadchodzącą śmierć.

<C.D.N.> 

Uwagi: Nie powtarzaj wyrazów. "W końcu" piszemy osobno. "Nieproszony" piszemy razem. "Ściszając" piszemy używając litery "ś".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz