- Vanderus... Nie panikuj, to tylko nie zbyt poważna ranka na łapie - może
z "ranką" przesadziłem, no ale bez przesady. Nie umierałem,
jeszcze - Rano się przejdę do lekarza. Poza tym jak tu się znalazłaś?
- Eee... Ymm, no ja chyba lunatykowałam - odwróciła wzrok.
- Z tego co wiem to zły objaw - mruknąłem, a potem wpadłem na dosyć dobry
pomysł. Zrobiłem miejsce na legowisku dla wadery - Możesz spać ze mną. Przypilnuję, abyś już dziś nikogo więcej nie odwiedziła.
Wadera długi czas zastanawiała się szurając łapą po ziemi.
- To jak? - spytałem, aby ją wyrwać z tego stanu.
Wadera bez żadnej odpowiedzi położyła się obok. Uśmiechnąłem się lekko, a
potem jeszcze objąłem łapą przytulając, aby w chłodną noc nie zmarzła
jeszcze bardziej niż swoją wędrówką, do mojej jaskini. Wadera na
początku trochę się wierciła, potem się uspokoiła, bo usnęła. Wsłuchałem
się w jej rytmiczne oddychanie i jak utulony przez kołysankę wpadłem w
objęcia morfeusza, po same uszy.
***
Mruknąłem coś niezrozumiałego, nadal błądząc w pół śnie do osoby, która energicznie mną potrząsała.
- Yusuf! Wstawaj do ch*olery! - wrzasnęła Vand. Wstałem jak petarda.
- Co? Co? Gdzie wojna?! - spytałem zdezorientowany i instynktownie
wyjąłem odkryte ostrze. Dopiero z opóźnieniem dotarło do mnie, że była
to ów stojąca przede mną wadera z grymasem niezadowolenia. Pokuśtykałem
do niej.
- Masz iść do lekarza - rozkazała. W tej samej chwili przypomniało mi się
to, co mi mówił wczoraj Mid, że na razie nie ma lekarza, tylko i
wyłącznie pielęgniarka się ostała, bo Kii zrobiła tak jakby "czyszczenie
magazynów".
- Wedle twojego uznania - skłoniłem się elegancko i na trzech łapach
doszedłem do wyjścia, przy pomocy Vanderus. Po bardzo długim czasie
doszliśmy do celu. Biała wadera jakby już odruchowo, poszła po wodę,
alkohol (nie, nie do picia), gazy i bandaże. W mgnieniu oka miałem już
bandaż na łapie. Alkohol nawet, już zakręcony pod biało-czerwoną tkaniną
piekł na ranie, ale mimo to czułem się o niebo lepiej.
- Dziękuję - wstałem i pod uważnym okiem obu pań wyszedłem z tak jakby izby przyjęć.
- I co mówiłam, że pomoże, ha? - powiedziała dumnie czarna wadera.
- Tutaj się z tobą nie zgodzę, nic takiego nie mówiłaś, ha? - rzekłem uszczypliwie z bezczelnym uśmiechem.
<Vand XD?>
Uwagi: "Poza tym" piszemy razem. "Ocięcia morfeusza" jakie ocięcia? Chyba "objęcia". "Dziękuję" ma na końcu "ę".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz