I jej się udało. "Wyczarowała" lustro. W nim, zamiast szkła, znajdowało się dziwne, świecące coś, co wyglądało jakby ktoś godzinę wycierał kartkę kurą pomalowaną na czarno i czerwono. Do tego bolały przez to oczy.
- Co to ma być? To wygląda jak obiad autorstwa mojej matki! – Krzyknąłem.
- To portal. – Powiedziała Rose.
Sądziłem, że portale istnieją jedynie w bajeczkach dla szczeniaków. A tu proszę – jednak nie. Nie wiedziałem, co będzie dalej.
- I kto pierwszy? – Zapytałem.
- Sądzę, że ty.
- Co? Przecież panie mają pierwszeństwo! – Uśmiechnąłem się i wepchnąłem ją do portalu. Tak, żem się nagle elegancki zrobił.
Zaraz po wepchnięciu tam Rose, postanowiłem nie zostawiać jej tam samej i powoli, ostrożnie wszedłem. To było bardzo, bardzo dziwne. Nie wiem, co działo się po tym. Widziałem ciemność, jakbym śnił, ale byłem totalnie rozbudzony. Nawet raz się uderzyłem, by sprawdzić czy na pewno jeszcze żyję, czy nie śpię. To było okropne. Nie wiem, czy spadałem, czy stałem na niewidzialnej ziemi. Wszystko nagle zniknęło, a Rose nigdzie nie było. Mogłem tylko stać, czy tam lecieć, czekając na to, co może nastąpić lada chwila...
<Rose? Żyjesz tam? xd>
Uwagi: brak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz