Była noc. Zauważyłam brązową wilczycę, która spała na dworze, trochę się
trzęsła z zimna. W końcu jest jesień. Zrobiło mi się jej szkoda, więc
ostrożnie, stawiając łapę za łapą, krok za krokiem podeszłam tak cicho
jak tylko mogłam i najostrożniej dotknęłam ją swoją łapą. Poruszyła się.
Spróbowałam jeszcze raz. Nic. W końcu ugryzłam ją lekko w ucho, wadera
się ponownie poruszyła, i w końcu obudziła się, ja cofnęłam się trochę,
bo nie chciałam, żeby się przestraszyła.
- Um... Cześć - wyszeptałam przewracając oczyma.
- Czego chcesz? - odpowiedziała ziewając. Ja nie za bardzo wiedziałam co w
zasadzie mam teraz odpowiedzieć, nie miałam pojęcia jak zacząć rozmowę,
aż w końcu przestraszyłam się i zaczęłam się cofać, aż potknęłam się o
kamień i upadłam. Leżałam sobie tak chwilę, aż nagle zapytałam się:
- Jesteś tam jeszcze?
- Nie, nie ma mnie - odpowiedziała ironicznie wilczyca jeszcze raz ziewając.
- Ah, um.. to.. ten... dobra, już nic.
- No dobra... Daj mi spaaać.. - rzekła wadera ziewając.
- Ty jesteś... Nutella? Tak? - zapytałam w końcu wahając się.
- No.
- Aha.. No to... Ten... Zimno Ci?
- Nie raz już przeżywałam takie rzeczy.
Zamyśliłam się, czy ona też miała takie życie jak moje? Czy mamy ze sobą
coś wspólnego? Nie odpowiedziałam, zapytałam się tylko o to, o co
miałam:
- Ch..Chcia..Chciałabyś moż..może przen...n.. przenocować u mnie? W
mojej jaskini? Tam w każdym razie jest cieplej.. - Wykrztusiłam to..
- Pewnie! - odpowiedziała Nutella podnosząc uszy i machając ogonem.
<Nutella?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz