- Desari. - dogoniłem ją
- Idź sobie. - powiedziała
- Desari proszę zaczekaj. - powiedziałem. Nagle Des zniknęła. "Ohh... Ta
niewidzialność" pomyślałem. Zacząłem chodzić w kółko nawołując ją.
- Desari proszę. Wysłuchaj mnie. - mówiłem, ale odpowiadała mi jedynie
cisza. Z każdą minutą traciłem nadzieję. W końcu zdesperowany
poszukiwaniami położyłem się pod drzewem. Czułem, że ktoś mnie
obserwuje, ale nikogo nie widziałem. "Des już sobie poszła" myślałem.
- Czemu to mnie spotkało. Wadera w której zakochałem się na zabój stała
się niewidzialna. Przede mną. - westchnąłem, mówiąc do siebie. Nagle
zobaczyłem nad sobą Desari. Stała widocznie tam cały czas.
<Des?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz