Następnego dnia też zaprosiłem Sorę na wieczorny spacer.
- Tak jasne tylko powiem Sagi, że nie idę z nią na nocne polowanie - uśmiechnęła się wadera.
- To co? - położyłem jedno ucho.
- To do wieczorku - zaśmiała się Sora i ugryzła mnie w ucho i pobiegła w stronę Źródełka.
* * *
Kiedy zaczęło zmierzchać podszedłem pod jej jaskinie. Wilczyca powoli
wyszła śmiejąc się, a za nią identyczna do niej wadera. Ups, to chyba ją
pomyliłem.
- Tsume, poznaj Sagi - podeszła do mnie Sora.
- Miło mi - spuściłem głowę na znak, że mam szacunek do płci przeciwnej.
Siostra Sory się zaśmiała.
- Pilnuj jej, bo może wariować. Do zobaczenia, gołąbki - Sagrina pomachała nami i wskoczyła w głąb jeskini.
- Zaplanowałeś coś? - zapytała się Sorka.
- Może - machałem głową znaczącą i spojrzałem kątem oka na Sorę.
- To prowadź - wadera skinęła głową.
* * *
Sora zadrzała.
- Zimno ci?
- Nie, nie tylko wiatr chłodny jest.
- To fakt - pstryknąłem palcami, a Sore okrył płacz z czarnej mgły.
- Dzie-dziękuje.
Uśmiechnąłem się.
Prowadziłem Sorę przez każdy możliwy las w naszej watasze. Zatrzymaliśmy się w Różowym Lesie.
- Nie lubię różu - rozejrzałem się z skawaszoną miną.
- Ja również - wilczyca zchichotała.
Usiadłem, a ona też. Szata którą jej dałem odbijała światło księżyca, co przypominało jakby Sora lśniła.
- Głodna?
- No trochę.
Zaklaskałem w łapy. A przed nami pojawił się stół i lokaj z jedzeniem.
Sorka zrobiła wielkie oczy.
- Czy to randka?
- Jeśli chcesz może i nią być - puściłem jej oczko.
Na stole pojawił się świecznik.
- Smacznego - odgarnąłem jej włosy po czym dodałem - Jesteś śliczna.
Wadera się zarumieniła, już miałem ją pocałować, lecz zza nas dobiegł
gardłowe warczenie. Westchnąłem, musnąłem Sorę i powoli wstałem.
- Tak Shadow?
- ODEJDŹ OD NIEJ!
- Bo? - powoli się odkręciłem.
- Bo skręcę ci kark - warknął.
- Ojej, już cię boję - zmrużyłem oczy.
- Lepiej zacznij - jego złość była niesamowicie niekontrolowana. Mógłbym
go powalić, w tak krótkim czasie jak nigdy. Niekontrolowana furia jest
łatwa do zbicia, a zrobić mógłbym go w kilka sekund, poprzez wzrok
ślepca. Nie mam zamiary się użerać z rozpuszczonym głupim bachorem.
- Grozisz mi? - przekręciłem łeb i robiłem gest łapą, który go poirytował na
tyle, aby wraknąć na cały las - Takiś silny? To dawaj. Nie krzycz, bo
innych zbudzisz. Ej, Shadow możesz mi wyjaśnić jakim sposobem jesteś tak
wybitnie głupi?
Basior zaczął szarżować w moją stronę. Wytworzyłem za sobą mur z
ciemności tak, aby nie zrobił krzywdy Sorze, a ja uskoczyłem, przez co
Shadow uderzył z całej siły w barierę.
<Shadow? Sora?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz