Położyłem się na skale na plecach.
- Nikt nie ma powodu do pochwał. - mówiłem cicho. - A kim ja jestem? Nie
umiem posługiwać się tymi mocami, jestem tykającą bombą zegarową, która
w każdej chwili może wpaść w furię zabijając połowę watahy. A jeśli
chodzi o mój charakter... - nie dokończyłem, gdyż się zamyśliłem. -
Dziwak ze mnie. Czasem zachowuje się jak jakiś psychopata... Szczerze,
to nie obchodzi mnie co inni myślą. Może to wydawać się dziwne, ale nie
umiem kochać całym sobą. Przynajmniej tak sądzę. Jeśli znajdzie się ta
jedyna, to... Nie, nie możliwe. Zostawi mnie po góra dwóch dniach, a ja
nadal będę wiódł życie robiąc dobrą minę do złej gry - jak teraz.
Czułem spojrzenie wadery na sobie. Dziwne uczucie... Gdy ktoś ciebie obserwuje, a ty nie wiesz kompletnie co zrobić.
- Uważasz, że jesteś ''nikim''? - pyta nieufnie.
- Ta. - ucinam krótko. - Ty przynajmniej masz swój charakter, a takich
jak ja jest wielu, nie jestem wyjątkowy. Są o wiele ładniejsi,
mądrzejszy... Mają co ze sobą zrobić. - szeptałem.
<Desari?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz