Idziemy 2 dzień. Dzisiaj Alexsander był przybity i nie wiedziałyśmy z
jakiego powodu. Ciągnął łapy po ziemi jak by miał je nie wiem jak
ciężkie. Próbowałyśmy się dowiedzieć o co chodzi, ale zamknął się w sobie
tak mocno, że nawet Valixy nie dała rady z niego wyciągnąć o co
chodzi. A są bliźniakami.
- Co ci jest braciszku? - zapytała się Valixy
- Nic takiego. Nie chcę o tym rozmawiać.
- Gdyby to nie było nic takiego to byś powiedział.
- Nie ma o czym mówić, naprawdę... Nie ma o czym mówić - Alexsander opuścił głowę i szedł dalej.
Valixy
wróciła do nas bo szłyśmy w grupce, bo było zimno ponieważ padało, a my
nie mieliśmy parasoli. Może temu Alex jest taki smutny, bo nie lubi
deszczu. Ale nie sądzę, bo każdy wilk lubi deszcz, a zwłaszcza magiczny. Prawie przestało padać. Został tylko taki kapuśniaczek. Zaczęłyśmy się męczyć, bo Alex nie wiedzieć czemu zaczął
biec i krzyczałyśmy żeby zwolnił bo nie nadążamy ale nie słuchał nas.
Nareszcie przestał biec, a my wywaliłyśmy języki na wiatr i się
przewróciłyśmy z wycieczenia. Alex wreszcie się zaczął się śmiać ale
szkoda, że z nas a nie z czegoś innego. Ale chociaż coś.
- Nie śmiej się z nas. Ty się nie zmęczyłeś? - powiedziałyśmy zdyszane, ale już się podniosłyśmy
- Spadła mi kokardka w włosów - powiedziała roześmianym głosem Kiiyuko
- A ja mam całe łapki od błota - powiedziałam z obrzydzeniem
I
każda z nas wymieniła co jej się stało pod czas biegu. Ale okazało się,
że Kii tylko zsunęła się z włosów trochę niżej kokarda a ona tego nie
zauważyła. I każda z nas miała coś do powiedzenia, że czegoś nie ma
albo czegoś ma za dużo ale wszystko dało się odkręcić bo wystarczyło
żebym znalazła jakąś rzeczkę i weszła do niej. Ale nie gadajmy o mnie
ani o Kii ważne, że będzie kolejny postój bo musimy się napić i najeść.
Każdy miał swój zapas jedzenia na tydzień chociaż w podróży będziemy
tylko 5 dni.
<Kto dalej?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz