Szliśmy powoli przez ciemny cmentarz, aż weszliśmy w las. Na szczęście nie było ciemno, bo mieliśmy latarki.
- Uff... nareszcie przeszliśmy to mroczne miejsce. - Valixy chodziło o cmentarzysko.
- Oj tam, oj tam. Nie marudź tyle. - zaczął nawijać Alex.
- Hej, przestańcie się kłócić. - próbowałam wkroczyć do akcji, póki nie jest za późno.
- A gdzie właściwie my idziemy? - zaczęła Ifus.
- Musimy dojść do strumyka, niebieskiej polany, a później do wąwozu. - wyjaśniła Kiiyuko.
Szliśmy ok. 30min., aż doszliśmy do strumyka, przy którym zatrzymaliśmy się, żeby napić się.
- To co, ruszamy dalej? - zaczęłam się szykować do dalszej drogi.
- Tak. Teraz trzeba dojść na niebieską polanę, gdzie rozbijemy obozowisko, żeby się przespać i jutro dalej ruszyć.
- Ktoś jest jeszcze nie gotowy? Nie? Aha, to ruszamy.
I ruszyliśmy dalej. Szliśmy, szliśmy i szliśmy, aż dotarliśmy... dotarliśmy... hmm... chyba nigdzie.
- Gdzie jesteśmy? - zaczęłam się już martwić, bo nie wiedziałam gdzie jesteśmy.
- Nie dramatyzuj. - zaczął znowu Alex.
- Nie martw się Glimmer, a ty braciszku się przymknij.
- Hej, hej nie kłóćcie się. Wiem gdzie jesteśmy, bo byłam tu już wcześniej. Musimy iść wzdłuż tego strumyku, aż dojdziemy do "okrągłej skały".- sytuację opanowała Kiiyuko.
- Czego?
- Nieważne...
Wędrowaliśmy przy strumyku, aż się zmierzchło. Mogło to trwać ok. 4 godz.
- Łał... Ale tu ślicznie. - zachwyciła się Ifus.
- Jak niebiesko...
- Mogę się poturlać? - miałam ochotę na zabawę.
- A wiecie dlaczego tu tak niebiesko? - zapytał się Alex.
- Wal śmiało. Dlaczego?
- Ponieważ te małe kwiatuszki to niezapominajki. - odpowiedział Alex,
dumnie wypinając pierś, klepiąc się w nią. Był zadowolony, że to on to
wiedział.
- I dzwonki. - dodała bliźniaczka, żeby skrócić bratu "sławę"
- Rozbijamy namioty. Ruchy, ruchy bo nie zdążymy się wyspać. Chodźcie, pomogę wam, będzie szybciej. - zarządziła Kiiyuko.
<Kto pociągnie dalej i to rozkręci?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz