Wziąłem głęboki wdech i zamknąłem oczy. Wszystkimi zmysłami szukałem w
pobliżu intruza. Wydawało mi się, że on jako jedyny nie opuścił naszej
ziemi. Po moim ciele przeleciały dreszcze. Otworzyłem me żółte, lśniące
oczy i stęknąłem:
- Jest w lesie.
- No tak, ale co z tym planem - dopytywał zniecierpliwiony Alex
- Mam złe wieści, Valixy - oznajmiłem z szyderczym uśmiechem na pysku - Będziesz naszą przynętą
- Że co?!
- Nie martw się. Wszystko będzie w pełni kontrolowane. A więc tak: Valixy
go zwabia, a my tym czasem jesteśmy ukryci w zaroślach. Gdy już ten
Shadow wejdzie na wyznaczony obszar, Valixy szybko ucieknie, a Trey i
Steel zrobią okrąg z ognia, tak aby nie mógł wyjść. Jasne?
- Taa - mruknął Trey
Wszyscy skierowaliśmy się do lasu. To tam wyczuwałem obecność
wroga. Valixy szła pierwsza, a my w odpowiedniej odległości się
skradaliśmy. W lesie powitały nas śpiewające ptaki i
kąsająca (niestety) mrówki. Shadow był coraz bliżej. W końcu
ja, Alexander, Trey i Steel zatrzymaliśmy się i ukryliśmy w
zaroślach. Valixy stała wystraszona na środku małej polanki. Wilczyca
panicznie rozglądała się we wszystkie strony świata. Nagle z
najciemniejszego zakądka lasu wyłonił się czarny, smukły
wilk. Przyglądałem się jego każdemu krokowi. Nagle Valixy zaczęła
uciekać, zbyt wcześnie, niż to było zapowiedziane. Shadow rzucił się za nią
w pogoń, ale dla niego było za późno. Steel i Trey się postarali. Wrogi
wilk znalazł się w okręgu płomieni.
- Mamy go... - mruknąłem sam do siebie
<Alexander?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz