Po jakimś czasie wszyscy wróciliśmy, bo zaczęło się ściemniać. Usłyszęliśmy straszne wrzaski krzyki, wycie i warczenie. Wtedy właśnie rospętało się prawdziwe piekło. Nieznajome stado, najwyraźniej wrogo nastowione zaatakowało naszą watahę. Drapali, gryźli i rozszarpywali dobre wilki. Nie mieli szans na przeżycie, bo z szoku w ogóle się nie bronili i źli mieli przewagę liczebną. Na moich oczach zabili całą moją wilczą rodzinę i samego Leo. Ze strachu spanikowałem i uciekłem. Wtedy ocknąłem się i okazało się że to tylko sen, zły sen na jawie. A może nie... Zorientowałem się, że przerażona Kiiyuko mną potrząsa i krzyczy mi w twarz:
- Lepiej się rusz! Zobacz! - zauważyłem, że powolnym krokiem zbliża się wroga wataha. Złe wilki rzucały się na tych, którzy z naszej watahy próbowali bronić naszych terenów. Najwyraźniej mięli do nas jakąś sprawę...
Mały Leo
<Kiiyuko, dowiesz się czego oni chcą???>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz