Z powodu braku zajęcia wybrałam się na wycieczkę w góry. Rozłożyłam
skrzydła i kierując się na wyczucie, dotarłam na miejsce w jakieś... pół
godziny? W sumie, czy to aż takie ważne, w ile tam doleciałam?
Po kilku minutach od przylotu uznałam, że trzeba schować się w cień -
słońce mnie tam paliło, już nie wspomnę o moim grubym, czarnym futrze...
Zauważyłam duży, rozłożysty dąb i bez chwili zastanowienia niezdarnie,
ale PRAWIE wdrapałam się na to drzewo. No... nie przewidziałam, że ktoś
tam będzie. Ja to mam szczęście do takich rzeczy.
- Kim jesteś? - zapytał nagle basior, chyba lekko zaskoczony moją obecnością.
- Lithium Vane. Pomożesz? - wisiałam na gałęzi, nie mogąc wejść dalej.
- Dragon. - wilk złapał mnie za łapę i wciągnął na gałąź.
Chcąc sprawdzić, jakie ten cały Dragon ma zamiary, zajrzałam w jego myśli. Był wilkiem z naszej watahy, jednak... chciał odejść?
- Czemu chcesz odejść? - nagle zapytałam.
- Skąd o tym wiesz? - basior spojrzał na mnie przerażony.
- Przepraszam, czytam w myślach. Chciałam sprawdzić, czy nie jesteś
jakimś szpiegiem czy coś w tym stylu. No i niechcący natknęłam się na
tę myśl.
Dragon posmutniał. Patrzył się na watahę. Szczerze? O tej porze wyglądała pięknie.
- Chodzi o to, że...
<Dragon?>
Zacieśnianie więzi
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)
czwartek, 20 listopada 2014
poniedziałek, 17 listopada 2014
Od Kai'ego "OMG! Ja się zakochałam! cz.4" (cd. Particia)
- Mogę cię nazywać Pati? - zapytałem patrząc w niebo.
- Heh... - uśmiechnęła się - Jasne. Dlaczego o to pytasz?
- A tak tylko...
Wadera również spojrzała w rozgwieżdżone nocne niebo.
- Mamy pełnię... - mruknąłem nadal zapatrzony - Powyjemy razem? No wiesz, tak po przyjacielsku...
Pati pokiwała z entuzjazmem na moją propozycję. Wstaliśmy i powędrowaliśmy trochę dalej w poszukiwaniu idealnego miejsca, najlepiej na lekkim wzniesieniu, by być chociaż trochę wyżej księżyca.
Po kilku minutach poszukiwań odnaleźliśmy skałę, na którą się wdrapaliśmy, a później zaczęliśmy swą nocną pieśń...
<Pati? Sorry, że tak długo czekałaś i krótkie op., ale weny brak do tego op. ;_;>
- Heh... - uśmiechnęła się - Jasne. Dlaczego o to pytasz?
- A tak tylko...
Wadera również spojrzała w rozgwieżdżone nocne niebo.
- Mamy pełnię... - mruknąłem nadal zapatrzony - Powyjemy razem? No wiesz, tak po przyjacielsku...
Pati pokiwała z entuzjazmem na moją propozycję. Wstaliśmy i powędrowaliśmy trochę dalej w poszukiwaniu idealnego miejsca, najlepiej na lekkim wzniesieniu, by być chociaż trochę wyżej księżyca.
Po kilku minutach poszukiwań odnaleźliśmy skałę, na którą się wdrapaliśmy, a później zaczęliśmy swą nocną pieśń...
<Pati? Sorry, że tak długo czekałaś i krótkie op., ale weny brak do tego op. ;_;>
Od Kiiyuko "Czy to koniec watahy? cz.3"
Już nie wiedziałam wcale, co mam robić, ani co o
tym wszystkim myśleć. Dreptałam w tą i wew tą w swojej jaskini pogrążona
niepewnym oczekiwaniem na Alexandra, po którego posłałam Tamorayna. W pewnym
momencie zobaczyłam, że wchodzi do mojej jaskini mówiąc z powagą:
- W jakiej sprawie mnie wzywałaś?
- W jakiej sprawie mnie wzywałaś?
Rzuciłam mu zmęczone spojrzenie i odrzekłam:
- Sprawa jest naprawdę
poważna. Zostaniesz Alfą.
Alex wyglądał na naprawdę zdumionego tym, co właśnie mu powiedziałam.
- Co się stało, że mam
przejąć władzę?
- Już jesteś Alfą. Ja idę.
Opiekuj się innymi. - odparłam wychodząc z jaskini.
- Zaraz... Co proszę? Tak po prostu? Jestem Alfą?
- Powiedzmy... Wataha ma być w jednym kawałku po moim powrocie.
- Czyli jednak wrócisz? - zapytał z uśmiechem.
- Tak. Mam nadzieję, że mogę ci ufać.
Wybiegłam z jaskini zostawiając go samego. Chociaż w sumie tak naprawdę nie wiem, czy wrócę, bo mogę tego nie przeżyć. Wzbiłam się w powietrze na swych ciężkich skrzydłach i poszybowałam tam, gdzie oddech sam ginie w zmęczonej piersi każdego z ochotników.
***********
Powoli wylądowałam na ziemi na roztrzęsionych łapach.
- SHADOW! - krzyknęłam, a mój głos odbił się od drzew głuchym echem.
- No, no, no... Kogo my tutaj mamy... - wyszczerzyła się czarna jak noc wadera błyskając czerwonymi oczami pozbawionymi białek czy źrenic. Były całe jednakowo krwistoczerwone. Zęby same w sobie przypominały aż do złudzenia igły, bo były jasne, naprawdę cienkie i bardzo ostre. Były ich całe rządki. Wyglądało na to, że ta wadera nie boi się pożerać przedstawicieli swojego gatunku...
- Gdzie jest Shadow? - warknęłam.
- U Asai. Został mianowany na następcę naszej przywódczyni. Przegrałaś.
- Skąd ta pewność, Aromkie? - rzuciłam i wbiłam jej pazur w jedno z jej świecących oczek.
- A teraz grzecznie mi powiedz, gdzie jest Asai...
<C.D.N.>
Od Onurix'a "Powracam cz.1" (cd. chętny)
Biegnę po miękkiej zielonej trawie. Jestem szybszy niż jakikolwiek drapieżnik na ziemi. Czuje moc, siłę i potęgę. Rozkładam skrzydła by wzlecieć ku słońcu wychodzącemu zza gęstej warstwy chmur. Delikatne promienie słońca rozświetlają moją twarz i wzmagają chęć bliższego spotkania. Jednak coś przerywa błogość. Zapach. Wyczuwam woń spalenizny. Spoglądam w dół i widzę las stojący w ogniostoczerwonych płomieniach. Nasz las. Wataha.
Zmieniam kierunek lotu, patrzę tęsknym wzrokiem po złotej gwieździe zwanej Słońcem. Szybuje w dół, moją adrenalinę wzmagają wichry, które wydaje się - pędzą razem ze mną ku ziemi.
Przerażonymi oczyma wodzę po wypalonej trawie. Języki ognia niszczą wokół siebie wszystko co stoi im na drodze. Próbuję siłą umysłu wytworzyć potężną kulę wody i powietrza. Nie udaje mi się. Moje żywioły zostają całkowicie odrzucane. Coś je odrzuca. Ciemna moc. Istota z Mroku. Odwracam się, a za mną roztacza się ogromna warstwa lawy. Wokół mnie leżą martwe ciała znanych mi wilków. Rozpacz i gniew gotują się we mnie, ale ja jestem bezradny. Cała moja pewność siebie pryska i zostaje niepokój. Śmierć.
Czuje, że świat nie jest nam tak przychylny jak podejrzewaliśmy. Wszystko ma swoją cenę.
***
Budzę się. Gwałtownie wstaje i przecieram łapami oczy. Mój puls jest przyspieszony. Mało powiedziane! Czuje, że serce wyrywa mi się z piersi, bije i przewraca się ze strachu. Prężę skrzydła i wybiegam z jaskini. Rozglądam się wokół.
Nic się nie dzieje. Ptaki śpiewają swą poranną serenadę. Zające grasują na polanie. Niebo - idealnie błękitne bez żadnego obłoczka chmury. Jest cicho. Zbyt cicho.
Spoglądam w słońce i czuje jak pali mnie w oczy. Jest jak żar. Jakby buchało z niego milionami gorących laserów, które są w stanie spalić mnie na popiół. Jak w koszmarze.
Pogrążony w myślach nie zauważam wilka, który stoi tuż za mną i wpatruje się z ciekawością w olbrzymiego śnieżnobiałego stwora o anielskich skrzydłach. To ja, Onurix. Powracam...
<Jakiś wilk?>
Zmieniam kierunek lotu, patrzę tęsknym wzrokiem po złotej gwieździe zwanej Słońcem. Szybuje w dół, moją adrenalinę wzmagają wichry, które wydaje się - pędzą razem ze mną ku ziemi.
Przerażonymi oczyma wodzę po wypalonej trawie. Języki ognia niszczą wokół siebie wszystko co stoi im na drodze. Próbuję siłą umysłu wytworzyć potężną kulę wody i powietrza. Nie udaje mi się. Moje żywioły zostają całkowicie odrzucane. Coś je odrzuca. Ciemna moc. Istota z Mroku. Odwracam się, a za mną roztacza się ogromna warstwa lawy. Wokół mnie leżą martwe ciała znanych mi wilków. Rozpacz i gniew gotują się we mnie, ale ja jestem bezradny. Cała moja pewność siebie pryska i zostaje niepokój. Śmierć.
Czuje, że świat nie jest nam tak przychylny jak podejrzewaliśmy. Wszystko ma swoją cenę.
***
Budzę się. Gwałtownie wstaje i przecieram łapami oczy. Mój puls jest przyspieszony. Mało powiedziane! Czuje, że serce wyrywa mi się z piersi, bije i przewraca się ze strachu. Prężę skrzydła i wybiegam z jaskini. Rozglądam się wokół.
Nic się nie dzieje. Ptaki śpiewają swą poranną serenadę. Zające grasują na polanie. Niebo - idealnie błękitne bez żadnego obłoczka chmury. Jest cicho. Zbyt cicho.
Spoglądam w słońce i czuje jak pali mnie w oczy. Jest jak żar. Jakby buchało z niego milionami gorących laserów, które są w stanie spalić mnie na popiół. Jak w koszmarze.
Pogrążony w myślach nie zauważam wilka, który stoi tuż za mną i wpatruje się z ciekawością w olbrzymiego śnieżnobiałego stwora o anielskich skrzydłach. To ja, Onurix. Powracam...
<Jakiś wilk?>
Subskrybuj:
Posty (Atom)