Czerwiec 2021 r.
Na dworze zaczynało już świtać, a ja nie do końca wiedziałem, co mam dzisiaj robić. Wiedziałem tylko, że będę polować, co niezmiernie mnie ucieszyło. Jeszcze nie wiedziałem jak to będzie przebiegać. Na pewno wyruszam ostatni, nie ma nawet innej opcji, skoro biegam jakbym miał stukilową nadwagę. Byłem głupi, że zjadłem tyle tego dzika. Myślałem, że się nim nie najem, nawet tak się czułem, a od wczoraj było przez niego gorzej. Gdzie podziały się wszystkie wilki? To nie jest możliwe, że wszyscy śpią, może mają jakieś zebranie czy coś w tym stylu? Na pewno to drugie, bo przecież nie da się tak długo spać. Powolnym spacerkiem przeszedłem się wokół terenu. Widziałem kilka wader i chyba dwóch basiorów. Nie chciałem się z nikim zapoznawać, także po prostu ich ominąłem. Jedynie rzuciła mi się w oczy pewna skrzydlata wilczyca. Ciekawe czy ma kogoś na oku. Chyba coś ćwiczyła, jakieś skoki do wody na linie. Chciałem do niej podejść i podpytać się o jakieś szczegóły, jednak stwierdziłem, że weźmie mnie za palanta, więc odpuściłem sobie. Szwendałem się dalej szukając Alfy, którą mógłbym podpytać co tu się wyprawia. Jednak pan Alfa świadomie lub nie, unikał mnie. Zauważyłem niższą waderę, która chyba również pełniła funkcję taką jak Hitam, jednak była chuda i niziutka. W pierwszym momencie nie wzbudziła we mnie żadnego strachu. Już ruszałem żeby do niej podejść i zapytać. Ale kiedy zobaczyłem jej oczy... Coś niesamowitego. Jakby urosła w silną, potężną Alfę, której lepiej nie podskakuj. Jej węgliste oczy zmroziły mnie na tyle, że odczekałem przed jakimkolwiek podejściem do niej. Szykowałem się i wycofywałem - ale raz się żyje, jak to mówią. Nie mogłem skupić się na niczym innym, jak tak dalej będę się jej przypatrywał, to na pewno coś mi zrobi.
- Dzień dobry, Alfo - zacząłem, a wadera przytaknęła mi głową. Unikaj jej wzroku, tylko się na nią nie patrz. - Czy tak jest na co dzień, czy tylko teraz?
- To Hitam ci nie powiedział? - Kiwnąłem głową na nie, a Alfa wzięła teatralny wdech. - Trwa u nas festyn, ale są jeszcze wolne miejsca na stanowiska.
- A są może jakieś jeszcze dostępne? - spytałem chętny do robienia czegokolwiek. Widziałem jednak, że zarządzającą nie była chętna do rozmowy. Miała dużo roboty, a ja miotałem się wokół niej wypytując o wszystko.
- Tak, mamy jeszcze kilka funkcji, które mógłbyś sprawować. - Węgliki delikatnie zmrużyły się w skupieniu. Nie patrz w oczy, unikaj kontaktu wzrokowego - Technik, sprzedawca lub coś bardziej rozrywkowego jak aktor czy akrobata.
- Mógłbym może sprawować funkcję aktora?
- Jasne.
- Dziękuję za czas. - Skinąłem głową. - Nie będę już przeszkadzał. Do widzenia.
Musiałem znaleźć kogoś kto również będzie aktorem, ale nie miałem bladego pojęcia kto mógł nim być. Pora zapytać skrzydlatej wadery, nie spal tego, Valk. Tak niewielka odległość nas dzieliła. Bałem się. Wokół było pełno wrzosów, jakby w kółko się rozprzestrzeniały.
- Cześć. Wiem, że się nie znamy, ale jestem Valk - powiedziałem i uśmiechnąłem szeroko na widok jej oczu.
- Cześć. Jestem Lind, chyba jesteś tu nowy, mam rację? Nigdy wcześniej cię nie widziałam. - Zmierzyła mnie wzrokiem.
- Dołączyłem niedawno. Ale wiesz, zgłosiłem się na festyn i tak się zastanawiam, jesteś może aktorką? - Wadera zaśmiała się, to chyba oznacza, że nie, chyba na pewno - zdaje mi się, że Gaja, ale pewna nie jestem. Potrzebujesz jeszcze jakieś pomocy?
- Tak, ale po to wpadnę później, jeżeli cię znajdę. - Uśmiech nie schodził mi z pyska. Niby nic, ale jednak byłem zadowolony. - To możemy później porozmawiać, jeśli oczywiście chcesz?
- Tak, myślę, że nie ma problemu. - Również obdarzyła mnie uśmiechem - To cześć.
Musiałem znaleźć niejaką Gaję, nie wiedziałem ile było wilków, ale to na pewno nie będzie takie proste. Nie wiem jak wygląda i w jakim jest wieku. Super się zapowiadało. Chyba będę zatrzymywał przechodnie wilki.
- Cześć. Jestem tu nowy i szukam Gai. Wiesz może która to? - spytałem niziutkiej, rudej wadery. Kogoś mi przypominała, ale zupełnie nie wiedziałem kogo. Może już ją dzisiaj widziałem, albo jedynie kogoś podobnego?
- Cześć. Tak jasne. O tamta - powiedziała wskazując pyskiem na zielonego szczeniaka. Młoda wadera ćwiczyła swój występ aktorski, który musiałem przyznać, spodobał mi się.
- Hej, jestem Valk. Nie znamy się jeszcze, ale mamy to samo stanowisko na festyn. - powiedziałem, a Gaja, czy jak ona się nazywała (mam kiepską pamięć do imion), uśmiechnęła się serdecznie.
- O cześć! Myślałam, że sama zajmę to stanowisko. Lepiej będzie wystąpić osobno, nie sądzisz? - Była bardzo mądra jak na swój wiek. Jej język nie był wcale taki banalny, jak mogłoby się zdawać.
- Tak, nie chcę ci psuć występu, bo pewnie wszystko masz już zaplanowane. - W pewnym sensie poczułem ulgę, to i tak było dużo rozmów jak na jeden dzień. W dodatku pierwszy.
Zastanawiałem się kiedyś czy nie zostać mimem, zawsze podobała mi się ta rola. Podziwiałem ich, umieli się poruszać tak niewiarygodnie realnie! Kiedyś zacząłem trenować, sam dla siebie. Zobaczyła to moja rodzicielka, niezależnie jak głupio wtedy wyglądałem to pochwaliła mnie. Nie jestem do końca pewny, czy czasem nie z litości, ale to nie było dla mnie ani trochę ważne. Przecież nie mogła mnie okłamać. Wyciągałem łapy przed siebie w rytm muzyki, której nie było. Bardzo mi się podobała, na pewno bardziej od tej ludzkiej. O niej da się powiedzieć tylko jedno, totalne dno i wodorosty. Najgorsza rzecz jaka istnieje to właśnie te kochane wodorosty. Kto to w ogóle wymyślił? Skoro ludzie są takimi genialnymi stworzeniami, to czemu jeszcze tego nie usunęli? Jeszcze jak słyszę, że to się je, to aż się krztuszę, przysięgam. Trawa morska tylko plącze się wokół łap i nie da się pływać. Jeden przylega do twarzy, jakby mówił: zjedz mnie, no dalej, smaczny jestem. Kilka kolejnych bawi się w twój podręczny plecak. Jeszcze jeden z kolei dobiera się do twoich uszu. Paskudztwo, jedno wielki dziadostwo. Za bardzo skupiłem się na rozmyślaniu o niepotrzebnych rzeczach, a mam dużo ważniejsze sprawy na głowie. (Głowie pełnej wodorostów.) Czasami powinienem wyłączyć myślenie.
Valk ty niedorozwoju jeden, chociaż raz się skup wtedy, kiedy powinieneś! Ponownie wyciągnąłem łapy w przód, udawałem wilka, którego miażdżą ściany. Może nawet wyszło podobnie? Zajęło mi to całe pół godziny. Było to długo, skoro jeszcze byłem umówiony z Lind.
A jak nie zgodzi się na jakiekolwiek wyjście? To będzie oznaczać, że nie mam u niej żadnych szans. Teraz albo nigdy, zapamiętaj sobie. Wyszedłem z groty, tylko pozostaje mi ją znaleźć. Jeżeli jest tam gdzie poprzednio - a taką miałem nadzieję to nie będzie trudne. A jeśli będzie w innym miejscu, jest szansa, że jej nie znajdę. Jednak zanim zdążyłem dojść tam, gdzie wcześniej była ujrzałem skrzydlatą wilczycę. Chyba szczęście mi dopisywało, oby było tak dalej.
- Cześć! - Krzyknąłem do niej z daleka, a ona uśmiechnęła się na powitanie. Cała promieniała swoim wyglądem. - Tak się zastanawiałem, czy nie poszlibyśmy gdzieś na spacer? Wiesz, nie mam tu nikogo znajomego, a ty wydajesz się naprawdę sympatyczna. Chciałabyś może pokazać mi jak to wszystko tutaj działa? Później moglibyśmy pójść na koncert Brunatnych Lili lub do baru czy restauracji. Co ty na to?
<Lind?>
Uwagi: Pisz datę! ."Nie chciałem nikogo zapoznawać" - tak można mówić w kontekście zapoznawania kogoś z kimś, o siebie za to można powiedzieć "Nie chciałem się z nikim zapoznawać". "Alfa" w WMW piszemy wielką literą. "Na co dzień" piszemy oddzielnie. "Rozprzestrzeniały" piszemy przez "rz". Nie można po kimś "przelecieć wzrokiem", a co jedynie "zmierzyć wzrokiem". Tak samo jak nie ma czegoś takiego jak "chyba na pewno", tylko "chyba" lub "na pewno". Te dwie rzeczy się wykluczają. Sporo literówek, braków w przecinkach, niektóre zdania są wciąż zbyt długie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz