Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

poniedziałek, 2 lipca 2018

Od Navri "Jestem młodsza, ale nie gorsza" cz. 15

Maj 2020 r.
Shen zaprosił nas na swoje urodziny. Kończył tego dnia dwa i pół roku, tym samym wkraczając w dorosłość, o której tak lubił ostatnio mówić. Twierdził, że dzięki temu będzie mógł już robić wszystko, niczego mu nie zabronią i co najważniejsze - skończy naukę w wilczej szkole. Co prawda wyrażał jednocześnie smutek koniecznością rozstania ze mną i zaprzestania codziennych spotkań na lekcjach, ale obiecywał, że chce się jak najczęściej widywać i ma zamiar robić wszystko, byleby znaleźć choć chwilę na to.
Na samo przyjęcie zostałam zaproszona ja, Torance oraz Sakura. Shen poprosił, aby Moone na ten czas została czymś zajęta, byleby nam nie przeszkadzała. Nad przygotowaniami pracował nie tylko solenizant, ale i również Sohara. Jako, że Sakura również była zaproszona, a mieszkała wraz z innymi szczeniakami, poprosiła mnie i Torance byśmy po lekcjach udały się z nią na spacer, aby się nie nudziła.
Ostatnią lekcją tego dnia miała być logika. Dość żmudna, ale przynajmniej nieszczególnie wymagająca. Czekałyśmy, wygrzewając się w wiosennych promieniach słońca. Shen był zwolniony z lekcji. Wczoraj odbywał ostatnie godziny z nauczycielami, wszyscy się z nim żegnali...
- Kurczę, jakbym nie znała wieku Shena, to bym powiedziała, że ma niecałe dwa lata - wypaliła Torance.
- A mentalnie niespełna roczek - Roześmiała się Sakura.
- Nie mam pojęcia jak on sobie poradzi w dorosłym życiu - rzekła jeszcze Torance, kładąc głowę na łapach.
- Ja w sumie też... - odparła biała wadera.
- I ja - dorzuciłam. Teraz już nie uważano moich skromnych wypowiedzi jako cokolwiek dziwnego, mimo, że nadal robiłam to sporadycznie. Prawdopodobnie przywykli.
Znowu zrobiło się cicho. Leniwie machałyśmy ogonami, nawet nie mając chęci wychylenia głów ponad wysoką trawę. Uwielbiałam gdy jest ciepło. W końcu nie trzęsłam się jak osika, a moje wciąż dość krótkie futro świetnie wietrzyło skórę w gorące dni. Nie mogłam się już doczekać lata, które już niebawem miało nadejść. Nawet Aoki i Moone były zaskakująco spokojne. Leżały na plecach spory kawałek dalej i rozmawiały szeptem.
Niedługo potem przysłonił nas czyjś cień. Równocześnie obróciłyśmy pyski do nowo przybyłej osoby, by przekonać się, że tuż za nami stała nauczycielka logiki. Kątem oka zauważyłam, jak Sakura radośnie merda ogonem.
- Dzień dobry - zaczęła ze spokojem - Przepraszam za spóźnienie, miałam coś do załatwienia.
- Nie ma sprawy, przynajmniej szybciej zleci - wymamrotała Aoki. Suzanna zignorowała jej uwagę i zajęła stałe dla siebie miejsce: przysiadła na dość sporym kamieniu.
- Dzisiaj zajmiemy się kolejną zagadką logiczną. Tym razem możecie sobie wyobrazić, że leżycie na plaży, ogrzewacie się w przyjemnie prażącym słońcu...
Moone aż westchnęła. Rzeczywiście, wyobrażenie sobie tego nie było wcale aż takie trudne.
- ...i nagle słyszycie wołanie o pomoc. Podnosicie się z ziemi, ale nikogo nie widzicie. Krzyki ustają. Ponadto nie możecie ustalić, skąd wcześniej dobiegały. Gdzie się wybieracie?
- Może w najwyższy punkt? Stamtąd ładnie widać okolicę - zaproponowała Torance.
- Ach, zapomniałam wspomnieć. To teren tropikalny, plaża jest dość wąska, ale piaszczysta, woda słona, a rosnące nieopodal drzewa są palmami, na które trudno się wspiąć.
- Palmy...? - powtórzyła Moone.
- Drzewa, na których rosną kokosy, czyli takie dość duże orzechy, które mają w sobie sok. Drzewa te są pozbawione gałęzi, jednie na samej górze jest kilka okazałych liści.
Torance wyrwało się ciche "och". Zawsze interesowała się wszystkim co jej obce i nieznane.
- W pobliżu nie ma również żadnych wzniesień - dodała Alfa.
- No to... Chyba bym poszła na brzeg, bo często się zdarza, że ktoś się topi, choć nie wiem, jak trzeba być głupim, by nie umieć pływać - stwierdziła Aoki.
- I co byś zrobiła? Wciąż nikogo byś nie miała w polu widzenia.
- Biegałabym po brzegu tak długo, jakby ktoś się nie pokazał. Proste - furknęła.
- Nadal nikogo by nie było - powtarzała Suzanna.
- No to... nie wiem. Zanurkowałabym.
- Wtedy ze zdumieniem byś zobaczyła, że pod wodą są bardzo ciekawe okazy koralowców, rybek i strasznie dużo otwartych małży z perłami w środku. Nigdy wcześniej ich nie widziałaś.
- Chciałabym trochę pereł, podobno są dużo warte - odparła rozmarzona Aoki.
- A tam nie czasem ktoś się topił? - przypomniała Torance. Aoki albo jej nie usłyszała zbyt zajęta wyobrażaniem sobie ilości fortuny, jaką by mogła otrzymać za wymianę, albo zwyczajnie zignorowała tę uwagę.
- Ja to bym płynęła dalej i szukała tego kogoś - rzekła dumnie Sakura.
- I wtedy byś dostrzegła, że tuż za koralowcem niespodziewanie grunt się obniża i nie widać dna, jedynie ciemność. Jeśli się zachłyśniesz wodą, możesz łatwo iść na dno i nikt cię nie ocali. Ponadto nadal nie wiesz gdzie jest ten biedak.
- No to... chyba bym zawróciła - powiedziała niepewnie - Nie umiem pływać aż tak dobrze.
- Po wynurzeniu się nadal byś słyszała krzyki, ale nadal nie znała ich źródła. Jaki wniosek?
- Ten ktoś się nie topi, bo już dawno by był dostrzeżony albo poszedł na dno - wtrąciła Aoki.
- Bardzo dobrze. Co w takim razie dalej? - mówiła dalej nauczycielka.
- Ja to bym poszła do tych palem - oznajmiła Moone.
- Palm - poprawiła Suzanna - Las tropikalny to dżungla.
- No to do palm, do dżungli... I tam bym nasłuchiwała.
- Panowałaby cisza.
- Poszłabym dalej, starając się iść jak najciszej i nadal nasłuchiwała.
- Ja bym szła bliżej krawędzi dżungli, skoro na plaży było go słychać dobrze - wtrąciłam.
- Świetnie - pochwaliła Alfa - Po jakimś czasie okazało się, że pewien wilk leżał ukryty w krzakach i nie mógł się podnieść. Zaatakował go wielki jadowity wąż. Gad gdy tylko was dostrzegł, strasznie się zdenerwował. Rzucił się na was, chcąc również ukąsić.
- Uciekałabym na piasek, a później do wody. Węże chyba nie umieją pływać, a po piasku trudniej im sunąć - stwierdziła Torance.
- Jednak ten wilk nadal został w krzakach i nie wiecie w jakim jest stanie. Prawdopodobnie jeśli szybko nie pomożecie, może umrzeć w przeciągu kilku minut. Już wyglądał na bardzo słabego.
- Urwałabym trochę koralowca i rzuciła się na tego węża. Machałabym nim tam, by wgryzł się w koralowiec, zamiast we mnie - oznajmiła Moone.
- Dobra jest też taktyka skradania, w razie jakby był czymś zajęty. Wtedy by można go zabić - stwierdziła Torance.
- Sposoby pokonania go już zostawię w spokoju, w końcu macie to na innych lekcjach, w tym pierwszą pomoc. W każdym razie udało wam się, uratowałyście ukąszonego wilka - Uśmiechnęła się lekko Suzanna.
- Koniec lekcji? - zapytała leniwie Aoki.
- Koniec - odrzekła nauczycielka.
- O, to super - odparła Aoki, ale nie ruszyła się z miejsca. Zbyt wygodnie się jej leżało.
- To co? Idziemy się przejść? - zapytała Sakura. Skinęłyśmy zgodnie głowami - To gdzie, w Góry? Do imprezy Shena zostało jeszcze trochę czasu, a nie mamy przychodzić wcześniej.
- Możemy. Zawsze możemy trafić na jakąś kozicę... - zaczęłam, ale Torance mi przerwała, mówiąc dość przestraszonym głosem:
- Właśnie, macie dla niego prezent?
- W takim razie musimy upolować tę kozicę - stwierdziłam odrobinę znużona. Nigdy nie byłam na urodzinach, nie wiedziałam, że trzeba coś przynieść.

<C.D.N.>

Uwagi: Brak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz