Grudzień 2020
Stałam jak wryta w ziemię. Kompletnie nie wiedziałam co mam zrobić. Z
początku myślałam żeby pobiec za Boną, ale ona ma dłuższe łapy ode mnie,
a poza tym zwlekałam dosyć długo, dlatego mogła być już bardzo daleko. W
pewnej chwili przyszedł mi do głowy pewien pomysł... Mogłam spróbować
sama polować! Stwierdziłam, że najlepszą ofiarą na sam początek nauki polowania będzie... Ryba. Najzwyklejsza na świecie ryba. Może nie nasyca tak samo jak porządna sarna czy jeleń, ale lepszy rydz niż nic. Czym prędzej podążyłam zapamiętaną wcześniej drogą prowadzącą do bajorka. Gdy dotarłam na miejsce zaczęłam się bacznie wpatrywać w dość ciemną, zmąconą wodę. Zobaczyłam kilka ryb... Pływały wolno, więc powinny być łatwą ofiarą... Ale to tylko pozory! Nieśmiało wyciągnęłam łapę w kierunku najbliższej ryby, a gdy ledwo dotknęłam ją łapą, ta czmychnęła na drugi koniec jeziora! Pobiegłam za nią i sytuacja się powtórzyła! I tak w kółko...
Lekko zmęczona tą gonitwą weszłam do wody i wtedy się zaczęło! Wszystkie ryby zaczęły szaleć po całym jeziorku, a ja zdziwiona nie wiedziałam co robić... Zrobiłam krok w przód aby już wyjść aż tu nagle ryba wpłynęła mi pod łapę! To dopiero niespodzianka! Wzięłam ją w zęby, wyszłam z bajorka i niewiele myśląc pochłonęłam rybkę. Ach... Po raz pierwszy od dawna miałam coś w pysku! Złowiłam sobie jeszcze trochę ryb, aż wyczerpana wróciłam do mojej nory i zasnęłam z pełnym brzuchem...
************
Obudziłam się w nocy. Znowu słyszałam wycie... Ale nie był to jeden
wilk, wręcz przeciwnie. Gdy wyszłam z nory nie tylko je słyszałam, ale i
widziałam! Podeszłam do nich najciszej jak umiałam, ale i tak mnie
usłyszały. Przynajmniej mi się tak wydawało, bo przestały wyć. Nie
zniechęciłam się, ale mój chód przypominał teraz trochę bardziej
pełzanie. Gdy podeszłam bliżej, w gronie wilków rozpoznałam Bonę. Wilków
było pięć.Jeden z nich zapytał się mnie:
- Kim jesteś? Co tutaj robisz?
Wtedy odezwała się Bona:
- To moja przyjaciółka. Znamy się od wczoraj. Jest biedna, bo straciła mamę.
Zdziwiłam się bardzo tym, skąd Bona wie, że straciłam mamę. Przecież jej o tym nie mówiłam!
- A jak ma na imię? - tym razem, nieznajomy mi wilk zwrócił się do Bony.
- Gaja - odpowiedziała Bona.
- Chodź Gajo, nie bój się nas! - odezwał się inny wilk.
- Kim jesteście? - spytałam.
- Jesteśmy wilkami z Watahy Magicznych Wilków. Przyszliśmy powyć. Przecież każdy wilk czasem musi.
Dopiero po tych słowach odważyłam się podejść i zobaczyłam piękne ubarwienia pięciu wilków.
Uwagi: Gaja ma niestety zbyt niskie statystyki na złowienie ryby, więc nie dodaję za nią punktów pożywienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz