wrzesień 2020
- Ostatnio dzieje się z nią coś dziwnego - usłyszałam głos
mojej siostry. Stała nade mną i rozmawiała z Felisity. Obydwie
spoglądały na mnie.
To było trochę dziwne. Wstałam i przeciągnęłam się. Zaczęłam się rozglądać i dopiero teraz zorientowałam się że jesteśmy gdzieś indziej.
- W jaki sposób się tu znalazłam? - spytałam Balticy. Ta tylko spojrzała na mnie z uśmiechem.
- Nieważne - odpowiedziała i zaczęła patrzeć na moją łapę - Aha! Już wiem czemu jesteś taka senna. Jakby to określić... Ugryzł cię wąż.
- Że co?!
- Nie przejmuj się tym, bo i tak jutro minie - powiedziała i odeszła na bok by porozmawiać z Felą. Felicity zawołała mnie i powiedziała, że musimy lecieć.
Wzbiłam się w powietrze i poleciałam do dawnego domu. Wylądowałam i usiadłam. Nagle poczułam zimno i smutek. Przymknęłam oczy i przypomniałam sobie dzieciństwo.
Siedziałam tak z piętnaście minut, gdy poczułam czyjąś łapę na plecach. Szybko odwróciłam się i spojrzałam na Balticę.
- Musimy iść. Felisiti znalazła jakąś księgę. Chodź! - powiedziała i poszła już do Feli. Zerwałam się na równe nogi i pobiegłam za nimi. Skierowałyśmy się w stronę gór.
Gdy już doleciałyśmy do jaskini, w której to wszystko się zaczęło - one zaczęły czytać pamiętnik mojej mamy. Wiedziałam już wszystko.
To tata zabił tego lisa. To on chciał zabić mnie! To było przykre. Coś okropnego. Chciałam wrócić do swojej watahy i położyć się w jaskini. Dziewczyny też chciały wrócić do domu.
Droga powrotna trwała trzy dni, lecz to nie był koniec. Chciałam dowiedzieć się wszystkiego. A to była tylko część. I na razie ona mi wystarczy.
Gdy tak wracałyśmy rozmawiałyśmy o tym co było kiedyś. Najwięcej opowiadała Fela. Gadała o moim bracie i o mamie. Ciężko było tego słuchać. Nic z tego nie pamiętałam.
Parę razy wpadłam na drzewo, bo ciągle czytałam ten pamiętnik. Był on małym zeszycikiem oprawionym w skórę i ozdobiony malunkami. Dowiedziałam się o tym, że byłam bardzo nieznośnym dzieckiem. Ciągle kłóciłam się z bratem.
To było urocze jak mama opisywała nasze zachowania. Do dziś nie wiem czy ona w ogóle żyje. Ostatnia kartka była napisana dwa lata temu. Zrobiłyśmy postój, bo byłyśmy okropnie zmęczone. Wspięłam się na drzewo i zasnęłam.
Gdy obudziłam się było dalej ciemno. Zobaczyłam jakiś ruch. Po jakimś czasie mój wzrok przyzwyczaił się do ciemności. Znowu jakiś ruch w krzakach. Po dłuższej chwili zorientowałam się, że to był smok. Stwierdziłam, że to zignoruje i pójdę dalej spać.
Rano wstałam i obudziłam Felę i Balicę. Od razu poszłyśmy dalej. Szybko coś upolowałam i zjadłam. Idąc powiedziałam waderze o smoku. Felisiti musiała lecieć. Moja siostra po jakiś czasie też musiała iść. Zostałam sama. Dalej myślałam nad tym co było w pamiętniku.
Doszłam do watahy i od razu przywitała mnie Leah. Było już dość późno więc zaraz poszłam spać.
To było trochę dziwne. Wstałam i przeciągnęłam się. Zaczęłam się rozglądać i dopiero teraz zorientowałam się że jesteśmy gdzieś indziej.
- W jaki sposób się tu znalazłam? - spytałam Balticy. Ta tylko spojrzała na mnie z uśmiechem.
- Nieważne - odpowiedziała i zaczęła patrzeć na moją łapę - Aha! Już wiem czemu jesteś taka senna. Jakby to określić... Ugryzł cię wąż.
- Że co?!
- Nie przejmuj się tym, bo i tak jutro minie - powiedziała i odeszła na bok by porozmawiać z Felą. Felicity zawołała mnie i powiedziała, że musimy lecieć.
Wzbiłam się w powietrze i poleciałam do dawnego domu. Wylądowałam i usiadłam. Nagle poczułam zimno i smutek. Przymknęłam oczy i przypomniałam sobie dzieciństwo.
Siedziałam tak z piętnaście minut, gdy poczułam czyjąś łapę na plecach. Szybko odwróciłam się i spojrzałam na Balticę.
- Musimy iść. Felisiti znalazła jakąś księgę. Chodź! - powiedziała i poszła już do Feli. Zerwałam się na równe nogi i pobiegłam za nimi. Skierowałyśmy się w stronę gór.
Gdy już doleciałyśmy do jaskini, w której to wszystko się zaczęło - one zaczęły czytać pamiętnik mojej mamy. Wiedziałam już wszystko.
To tata zabił tego lisa. To on chciał zabić mnie! To było przykre. Coś okropnego. Chciałam wrócić do swojej watahy i położyć się w jaskini. Dziewczyny też chciały wrócić do domu.
Droga powrotna trwała trzy dni, lecz to nie był koniec. Chciałam dowiedzieć się wszystkiego. A to była tylko część. I na razie ona mi wystarczy.
Gdy tak wracałyśmy rozmawiałyśmy o tym co było kiedyś. Najwięcej opowiadała Fela. Gadała o moim bracie i o mamie. Ciężko było tego słuchać. Nic z tego nie pamiętałam.
Parę razy wpadłam na drzewo, bo ciągle czytałam ten pamiętnik. Był on małym zeszycikiem oprawionym w skórę i ozdobiony malunkami. Dowiedziałam się o tym, że byłam bardzo nieznośnym dzieckiem. Ciągle kłóciłam się z bratem.
To było urocze jak mama opisywała nasze zachowania. Do dziś nie wiem czy ona w ogóle żyje. Ostatnia kartka była napisana dwa lata temu. Zrobiłyśmy postój, bo byłyśmy okropnie zmęczone. Wspięłam się na drzewo i zasnęłam.
Gdy obudziłam się było dalej ciemno. Zobaczyłam jakiś ruch. Po jakimś czasie mój wzrok przyzwyczaił się do ciemności. Znowu jakiś ruch w krzakach. Po dłuższej chwili zorientowałam się, że to był smok. Stwierdziłam, że to zignoruje i pójdę dalej spać.
Rano wstałam i obudziłam Felę i Balicę. Od razu poszłyśmy dalej. Szybko coś upolowałam i zjadłam. Idąc powiedziałam waderze o smoku. Felisiti musiała lecieć. Moja siostra po jakiś czasie też musiała iść. Zostałam sama. Dalej myślałam nad tym co było w pamiętniku.
Doszłam do watahy i od razu przywitała mnie Leah. Było już dość późno więc zaraz poszłam spać.
Uwagi: Akcja opowiadania z tego co się orientuję toczy się we wrześniu, a nie grudniu! Nadal masz problem z pisaniem "ę". "Nieważne" piszemy razem. "Od razu" piszemy osobno. "Zorientowałam się" piszemy przez "en". "Kłóciłam" piszemy przez "ó". "Chodź" to nie to samo co "choć".
Opowiadanie wygląda na wykonane bardzo niestarannie, jakby ani razu nie czytane przed wysłaniem (a powinno się to robić). Występuje nawet brak konsekwencji przy pisaniu imion: raz jest Felitsity, raz Felicity, raz Felisiti. Mam też pewne pytanie - gdzie się podziała Stella? Podobno się zgadałyście, a Wasze serie są powiązane, choć w Twojej wersji jej postać się nawet nie pojawia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz