Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

piątek, 7 lipca 2017

Od Moone "Kiedy zaśpiewa słowik" cz. 4 (c.d. Dante)

Styczeń 2019
Jak zawsze przychodząc do jaskini Dante i Astrid upominałam się o zabawę z Navri. To chyba zostało moją tradycją.
Biała kulka głównie patrzyła się tylko na mnie, miała przecież miesiąc, lecz i tak pragnęłam się z nią bawić. Przychodziłam do niej codziennie, po szkole i nie tylko.
Ciekawe czy tylko ja lubiłam chodzić na wagary. Kolejnego razu idąc do ich jaskini napotkałam Aoki idącą na lekcje. Próbowałam ją wyminąć, ale niestety nie udało mi się.
- Moone, a ty nie na lekcje? - spytała wypatrując mnie zza drzew.
- Hej, no nie... - odpowiedziałam wychodząc naprzeciw Aokigahary.
Pewnie znowu się poskarży, że nie poszłam na zajęcia, bo mi się nie chciało.
Ominęłam szczeniaka szybkim krokiem i poszłam dalej.
Widząc z daleka jaskinię do której dążyłam, zauważyłam także Dante. Najwyraźniej mnie zauważył i zbytnio zadowolony nie był. Pewnie już mu się zmierzły te moje odwiedziny, lecz ja nadal nie dawałam spokoju.
- Dobrze Moone, możesz się z nią pobawić. - powiedział od razu jak do niego podeszłam. Nie spodziewałam się od niego tej odpowiedzi, lecz uszczęśliwiło mnie to.
- Dziękuję! - odpowiedziałam, po czym podbiegłam do białej kulki i położyłam się obok niej.
Wpatrywałam się w nią, ale się nie ruszała. Może spała.
- Dzień dobry! - wyszeptałam do mamy szczeniaczka, która leżała też obok niej, którą na początku nie zauważyłam, byłam bardziej skupiona na waderce.
Po chwili zaczęła się ruszać i obróciła łepek w moją stronę. Jej słodkie, małe oczka popatrzyły się na mnie. Małe wilczki są takie urocze!
Leciutko łapką dotykałam jej łapkę. Miała szorstkie futerko na palcach, lecz gładkie. Zrobiłam jeszcze tak parę razy, po czym wstałam i zaczęłam bawić się jej ogonkiem. Znowu obróciła się w moją stronę, ale ja wyszłam z jej pola widzenia. Obracała się szybko w każdą możliwą stronę, żeby mnie znaleźdź. Później zaczęła cichutko skomleć.
- Najwyraźniej dla niej to nie jest zabawa. - rzekł jej tata.
Obróciłam się w jego stronę. Popatrzył się na mnie z góry. Coś czułam, że chciał mi znów przypomnieć o szkole. No w sumie miał rację, gdyż do niej nie chodziłam. Nie miał mnie kto upominać, przecież nie mam opiekuna.
Położyłam się w pozycji chęci wyskoku, po czym rozciągnęłam się i znów wstałam. "Narvi, Navri", zaczęłam sobie to powtarzać w głowie, nie wiem dlaczego. Naprawdę fajne imię.
- Moone, czas się chyba do szkoły wybierać. - powiedział Dante. Jakbym to przewidziała.
Westchnęłam i wyszłam z ich jaskini, żegnając się. Pobiegłam w stronę odbywających się lekcji, czyli do Zielonego Lasu.
- O, w końcu przyszłaś. Myślałam, że już nigdy ciebie nie zobaczę. - rzekła Yuko, gdy wyłoniłam się zza krzewów.
- Dzień dobry... - odpowiedziałam na to.
Usiadłam obok Aoki, a ta wyszeptała mi: "Powodzenia". Nie wiem co miała na myśli, ale przypomniała mi się znowu Navri. Wymyślałam najróżniejsze sposoby na zabawę, ale nie były one zgodne z możliwościami szczeniaczka.
Nauczycielka chciała, żebyśmy upolowali zająca, dlatego mnie wyznaczyła jako atakującą, a Aoki jako goniącą. Yuko wytropiła zdobycz po czym kazała nam zrobić to, co należy.
Skryłam się między dwoma krzaczkami, czekając na koleżankę ze zwierzakiem. W końcu zauważyłam ich i przygotowałam się do wyskoku. Byli już tak blisko, ale wyskoczyłam za wcześnie i zając uciekł w drugą stronę.
Było mi bardzo smutno, bo nie chciałam niczego popsuć. Jednak okazało się, że te lekcje są mi potrzebne.
- Co ci się tak śpieszyło? Do jedzenia tak, ale do szkoły już nie. - odparła nauczycielka spoglądając na mnie srogo.
- Przepraszam j-ja... - spuściłam łepek. - ...nie chciałam...
Aoki najwyraźniej z tego też nie była zadowolona. To prawda, mogłam się bardziej postarać.
To kończyło lekcję polowań i zarazem dokańczało wizytę u państwa Astrid i Dante oraz ich potomka. Powędrowałam moją "wydeptaną" dróżką w ich stronę, ale coś mnie nie zaniepokoiło. Słyszałam czyjś głos. Nie, to nie mógł być on, mój tata też nie. Wydawało mi się, że był to głos samicy.
Będąc na miejscu ponownie przywitałam się z wilkami, po czym podeszłam do białego puszka i wyszukiwałam jej pyszczek. Najprawdopodobniej był wtulony w ogon. Chyba pierwszy raz dałam jej spokój. Może jak troszeczkę podrośnie, będzie miała więcej chęci do zabawy.

<Dante? Sory że tak długo ;P>

Uwagi: "Nie spodziewałam" piszemy osobno. Nie sądzę, by coś mogło być szorstkie i gładkie za razem. Nie "znaleźdź", tylko "znaleźć". "Jakbym" piszemy razem. Nie "wzdechłam", tylko "westchnęłam"!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz