Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

niedziela, 2 lipca 2017

Od Manahane "Nowy Świat" cz. 1 (CD. Chętny)

Luty 2020
Minęło dopiero pół roku od moich drugich urodzin, a już jutro mam zostać oddelegowana. Niby nie przejmuję się tym zbytnio, choć boli mnie fakt, że ojciec nie zamierza nic z tym zrobić. Nic...
 Jesteśmy tak zwaną Watahą Indian lub bardziej popularnie Watahą z Zachodu. Ale i tak pewnie nikt o nas nie słyszał. Jesteśmy watahą wędrowną. Uciążliwe jest zmienianie miejsca co jakiś czas...
- Oby pradawne duchy zwierząt miały cię w opiece! - powiedziała z troską Kahau. Ona i to jej gadanie. Jakby te duchy chciały się mną zainteresować, to zrobiłyby już to dawno i na pewno powstrzymywały by mnie, przed tym co najlepsze. Nie zastanawiając się rzekłam:
- Kahau... Pradawni nie pomogą... Nawet króliki... - i odeszłam. Musiałam iść się napić.
 Idąc w stronę małej rzeczki, czułam na sobie spojrzenia innych wilków. Tak szczerze to ja nie miałam wyrzutów sumienia. To chyba źle, prawda? Dotarłam do strumyka i zaczęłam łapczywie pić.
 Reszta dnia minęła spokojnie i bez większych sprzeczek. Wieczorem położyłam się spać wcześnie. Śniły mi się rozległe łąki i lasy (o których słyszałam tylko w opowieściach Kahau). Bardzo przyjemny był ten sen. Jednakże zostałam brutalnie obudzona przez strażników. Nie należeli oni do tych delikatnych. Siłą zaciągnęli mnie na środek osady. Jakby nie mogli powiedzieć, przecież sama umiem chodzić. Popatrzyłam na zebranych wokół mnie. Chyba byli zadowoleni, że zaraz zostanę wygnana i nie wrócę. Ojciec zaczął przemawiać:
- Zebraliśmy się tutaj, aby pożegnać Manahane i wygnać ją na zawsze z naszej watahy. Od teraz nie posiadasz takich tytułów jak Królicze Uszy i... - tu się zatrzymał. Najwyraźniej nie przechodziło mu to przez gardło... - Córka Wodza... Jakieś ostatnie słowa?
- Tak, - odpowiedziałam - tak jak najbardziej. Jak wiecie, nikogo przy morderstwie nie było. A co jeśli to nie ja? Co jeśli popełniła samobójstwo? Co jeśli mnie zmusiła?
- Przestań! - warknął szaman - Teraz wypij ten eliksir... - podał mi fioletową fiolkę, a ja opróżniłam jej zawartość. Wiedziałam, że przez nią przeniosę się w odległe miejsce, o którym pomyślę. A ja pomyślałam o tych łąkach i lasach, które się mi dzisiaj śniły... Na koniec powiedziałam do ojca "Żegnaj, tato" i potem nie widziałam już nic...

***
 Obudził mnie... śpiew ptaków? Tak! Jestem w lesie! lecz... tu nie jest tak zielono, jak sobie wyobrażałam... Wszystko pokrywa biały puch. Teraz najważniejszą rzeczą jaką miałam zrobić to znaleźć wodę. Było naprawdę zimno... Cała trzęsłam się i ledwo utrzymywałam się na swoich łapach. Nie wiedząc, tak naprawdę co począć zaczęłam iść przed siebie. 
 Po pewnym czasie wyczułam kogoś obecność. Była to grupka wilków składająca się z czterech osobników. Zaczaiłam się w krzakach i przyglądałam im się. Jacy oni byli wysocy. Jak zauważyłam, polowali na zające. Jakaś wadera spojrzała w moją stronę, lecz nie zauważyła mnie. Powiedziała coś do reszty, a ja wykorzystałam tę chwilę nieuwagi i zakradłam się. Dzięki moim zdolnościom nie zwrócili nawet uwagi, że jednego zająca brakuje. 
 W porównaniu do nich byłam małym zającem... Byłam prawie o połowę od nich mniejsza i niższa. Wróciłam w krzaki i szybko pożywiłam się. Postanowiłam ich śledzić. Szłam w bezpiecznej odległości i próbowałam ustalić gdzie idą.
 Dotarliśmy chyba do watahy? Tak przynajmniej to wygląda. Sporo wilków... Każdy wyglądał inaczej... Postanowiłam trochę się powałęsać, oczywiście tak, aby nikt mnie nie zauważył. Śledząc raz tego wilka, raz innego w końcu znalazłam wodopój. Rozejrzałam się w około, by sprawdzić, czy nikogo nie ma. Pewna swojej samotności podeszłam do wody. Łapczywie zaczęłam pić.
 Wróciłam się do środka watahy - czyli tam gdzie znajdowało się najwięcej wilków. Zaczęło się ściemniać i prawie wszyscy udali się na spoczynek. Chciałam sobie pooglądać co robią teraz te nadmiar wysokie istoty. Skradałam się pod jaskinie i podsłuchiwałam...
- Znowu? - stanęłam pod jedną. Ironiczny śmiech jakiejś wadery mnie zaciekawił. - Przecież ci mówiłam, że nie ma mowy. - i w tej chwili ktoś wyszedł z tej groty. Ostra babeczka z tej wadery, już ją lubię.
 Wkradłam się po woli i stanęłam za nią. Mogłam się spodziewać, że to jest Alfa.
- Dobry wieczór - powiedziałam, a Alfa odwróciła się i popatrzyła z niedowierzaniem. Jakby zobaczyła o połowę niższą od siebie Hane. - Pani jest Alfą, nieprawdaż?
- Uważaj sobie. - warknęła - nie wolno nikomu zakradać się do mojej jaskini. A już na pewno nie obcym!
- No dobrze... Jestem Manahane. - przedstawiłam się. - Nie mam co z sobą zrobić, ponieważ... - ugryzłam się w język. Przecież nie powiem, że zostałam wygnana! Musiałam coś wymyślić... - zostałam bez bliskich...
- Ktoś ich zabił? - zapytała.
- Nie do końca. - zaczęłam kłamać, a to potrafię doskonale. - Zostali wywiezieni i przeniesieni na inny teren. Ja wtedy byłam poza watahą.
- A jak nazywała się twoja wataha? - dopytywała, a to już wkurzało.
- Wataha z Zachodu. - powiedziałam zgodnie z prawdą.
- Na razie przyjmę cię na okres próbny... Spróbuj być grzeczna i nie zakradaj się do mojej jaskini, a może pozwolę ci zostać. - powiedziała zgryźliwie.
- Czarny humorek widzę. Już cię lubię. - powtórzyłam swoje słowa. - A i jeszcze jedno. Gdzie mam spać?
- Będę udawać, że tego nie słyszałam. Twoja jaskinia jest tusz pod moją... Dobrej nocy, Manahane.
 Opuściłam Alfę i skierowałam się do wyznaczonego miejsca przez waderę. Zasnęłam...

***
Rano obudził mnie rano głos jakiegoś wilka:
- Witaj w Watasze Magicznych Wilków. Suzanna wyznaczyła mnie, abyś mogła zapoznać się z zasadami, obowiązkami i atmosferą panującą tutaj!

< Chętny? >

Uwagi: "Na pewno", "nie zobaczyła", "na razie" oraz "do końca" piszemy osobno. Nie "powałętać", lecz "powałęsać". Dużo literówek. Nie "te gadanie", tylko "to". "Zrobiłyby" piszemy razem. Wcięcia w tekście nie powinny być robione Spacjami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz