Sierpień 2019 r.
Obudziłem
się. Eh. Życie. A co myślałeś? Że pojawisz się w niebie? Tak, w niebie z
Navri. Oczywiście. Ehhh. Wstałem, wyczyściłem skrzydła,
wyszedłem. A tu co? Oczywiście brzask. Zero słońca. Zero. Ehhhhhh. Poszedłem
do Wodopoju. Wypiłem trochę wody. Ciekawe gdzie mieszkają szanowne
panie Aoki i Moone. Poszedłem przez Wrzosową Łąkę. Zacząłem szukać ich
jaskiń. Szukając tak w końcu odnalazłem jaskinie Monne. Może tak
coś jej zrobić? Wiem! Podszedłem do niej. Chwyciłem ją za kłąb, tak by
się nie obudziła. Zacząłem ją ciągnąć, co szło mi z wielkim trudem. Była
taka ciężka. Gruba bym powiedział. Na jej miejscu ograniczyłbym
spożywany tłuszcz. Jęknęła. Usłyszałem, że ktoś nadchodzi. Wszystko
działo się tak szybko.- Hej, Mo... - zobaczyłem nadchodzącą Aoki. Spojrzała się na mnie. - co ty TU robisz? - warknęła.
- Przecież to jest moja jaskinia - powiedziała przez sen Monne. Zaśmiałem się pod nosem.
- Monne! - krzyknęła Aoki, a ja zestresowany ominąłem Aoki i zacząłem uciekać. Po chwili zaczęły mnie gonić. Skoczyłem, rozwinąłem skrzydła i poleciałem w górę. Leciałem tak, a gdy byłem pewny, że za mną nie podążają, wylądowałem w dziwnym miejscu.
- Miau, miau - usłyszałem miauczenie. Podążyłem w tamtą stronę. Zobaczyłem wejście do jaskini. Niepewnie wychyliłem głowę. Zobaczyłem Navri udającą kotka.
- Mrrrrrmrr - mruczała wtulając się w futro, jej ojca? Chyba tak. Chociaż wcale nie była podobna. Patrzałem na to co wyprawia. TO było dziwne. Był już ranek. Wycofałem się i poleciałem do szkoły. Tooo było dziwne.... Bardzo dziwne. Teraz lekcja obrony. Poczekałem chwile na innych. Dosłownie po paru sekundach przyszedł szaro-czarny basior. Nauczyciel.
- Dzień dobry - przywitał się.
- Dzień dobry - przywitałem się.
- Jesteś dziś bardzo wcześnie - powiedział.
- Wiem.
- To se poczekamy na resztę - powiedział. I czekaliśmy. Po paru minutach usłyszałem głosy.
- A kto tu jest? - Obróciłem się w tył. Nikogo nie było. Do przodu też. Odwróciłem się w bok. Zobaczyłem Aoki.
- Zbok - prychnęła Monne - jeżeli następnym razem to zrobisz, to urwę ci te skrzydła zanim piśniesz - zagroziła
- Bo uwierzę - powiedziałem.
- O co ta gównoburza? - zapytał nauczyciel.
- O nic - powiedziały razem i prychnęły.
- A wy co, konie jesteście? - Zaśmiałem się. Zabiły mnie wzrokiem.
- Idź się utop - powiedziała Aoki.
- Jesteście na lekcji uspokójcie się - powiedział Pan Nauczyciel.
- Dobsze- powiedziała obrażona Aoki. Na lekcji było nudno. Mówił co i jak. Nie słuchałem się. Po nudnym ranku przyszła pora na inną nudną lekcje...
C.D.N
Uwagi: Nie "poszłem", tylko "poszedłem"! Z tym "d" w środku! W opowiadaniach raczej nie powinno się pisać "se", no chyba, że to cecha charakterystyczna postaci, a takowa do stylu mowy Fermitate nie należy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz