Po przekonaniu Kirke by mi pomogła, ruszyłyśmy w ludzkich formach po
instrumenty. Ta krótka droga była dla mnie katorgą. Nie dość że byłam
zestresowana występem, to jeszcze to głupie słońce paliło mi skórę. Gdy
dotarłyśmy na miejsce, usiadłam w cieniu przy drzewie.
- Przerwa Kirke, ja nie dam rady - Powiedziałam ledwo oddychając.
Wilczyca w odpowiedzi się zaśmiała i usiadła koło mnie. Zamknęłam oczy i
wsłuchiwałam się w śpiew ptaków. Co jakiś czas zawiał przyjemny,
chłodny wiatr. Po jakimś czasie wyskoczyłam w górę, stając na równych
nogach.
- Dalej Kirke, nie leń się! - Powiedziałam, po czym się zaśmiałam.
- I kto to mówi!
- Nie wiem o czym mówisz - Powiedziałam i delikatnie się uśmiechnęłam.
Po wzięciu instrumentów ruszyłyśmy w stronę sceny. Dalsza droga minęła
nam w ciszy. Obie wsłuchiwałyśmy się w śpiew ptaków, szelest liści i w
hałaśliwe rozmowy innych wilków. Każdy z nich zdawał się cieszyć latem i
ogromna temperaturą. Niektóre z wilków, leżały na plecach z zamkniętymi
oczami. Pierwszy raz widziałam by wilk odsłaniał swoją
najdelikatniejszą część ciała, a mianowicie brzuch.
- Kirke, co ten wilk robi? - Spytałam, pokazując jednego z wilków leżącego na trawie.
- Jak to co? Opala się - Odpowiedziała i spojrzała na mnie jak na idiotę.
"Opala się? Pierwsze słyszę" - Pomyślałam.
- Ach, rozumiem - Powiedziałam, by Kirke nie wzięła mnie za przybysza z innej planety.
Zaczęłam rozmyślać, o co może chodzić z tym "Opalaniem się". Z całego
tego myślenia uderzyłam w drzewo, całe szczęście żadnemu z instrumentów
nic się nie stało. Siedziałam teraz na ziemi masując ręką obolałą głowę.
- Tato, tato zobacz! - Usłyszałam głos tajemniczego dziecka.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że jestem w Mieście. Co więcej, leżałam na
samym środku chodnika. Szybko wstałam otrzepałam się z kurzu.
- Nie zwracaj uwagi synu, to jedna z "nich" - Powiedział kolejny głos.
Tego było już za wiele, odwróciłam się w stronę głosu i już miałam się
spytać o co mu chodziło. Jednak gdy się odwróciłam, ujrzałam dziecko z
ojcem umazanych całych w krwi. Oboje mieli rany na całym ciele, z których
ciekła krew. Zaczęłam krzyczeć. Nagle obraz zniknął i zdałam sobie
sprawę, że jestem w lesie obok zmartwionej Kirke. W jej oczach pojawiło
się zdziwienie z nutką przerażenia.
- Coś nie tak? - Zapytałam.
Kirke nie odpowiedziała, tylko wpatrywała się mi na głowę. Podeszłam do
jednej z kałuży i ujrzałam że moje ludzkie uszy zmieniły się na wilcze,
co więcej miałam mój wilczy ogon. Pierwszy raz w życiu przytrafiło mi
się coś tak dziwnego. Myślałam, że to kolejne zwidy wywołane uderzeniem w
to głupie drzewo. Zamknęłam oczy i policzyłam do dziesięciu. Wiedziałam,
że jeśli to halucynacje to wizja się zmieni. Jednak kiedy otworzyłam
oczy zdałam sobie sprawę, że to nie halucynacje. Zaczęłam panikować.
Kręciłam się nerwowo w kółko i próbowałam siłą woli sprawić żeby uszy i
ogon zniknęły, jednak wszystko na nic.
- Kirke! Co ja mam teraz zrobić?
- Em... nie wiem, może spróbuj zmienić się w wilka i z powrotem w człowieka? - Wydukała.
Spróbowałam zmienić się w wilka, jednak nie mogłam. Zaczęłam jeszcze bardziej panikować.
(Kikre? Wybacz za to lanie wody ale nie miałam pomysłu. A i ogarnij Miz zanim coś odpierdzieli xd )
Uwagi: Musiałaś koniecznie pisać tytuł z wielkich liter? Poza tym wciąż masz problem z przecinkami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz