Popatrzałam z zdziwieniem na Kai'a. Zawsze się go bałam i omijałam
szerokim łukiem, a tu co? Zachowuje się jak by mnie znał. Najdziwniejsze
jest to, że basior jest pijany. Popatrzałam w kielich pełny wódki.
Niepewnie zaczęłam pić napój, lecz gdy tylko go spróbowałam wiedziałam,
że nie chcę go więcej. Był gorzki, a gdy wzięłam jeden łyk, od razu zrobiło
mi się cieplej. Napoju było jeszcze dużo
- Chcesz? - zapytałam Kai'a przesuwając do niego kielich.
- Dzięki, Margaret - chwycił pyskiem kielich i jednym łykiem wypił
wszystko. Po paru minutach jego gadania i sprośnych żartów,
przyzwyczaiłam się do jego paplaniny.
- Może chcesz coś zjeść? - zapytałam przerywając jego kłótnie z Kirke o to, że nie chcę mu przynieść wódki, bo ma bar obok siebie.
- Taką foczkę jak ty, to oczywiście - następny jego "komplement", który załamywał mnie psychicznie
- Kirke? - zapytałam odchodzącą waderę.
- Co? - zapytała zirytowana.
- Poproszę dwa krwiste steki - wyjęłam dwadzieścia Srebrnych Gwiazdek z
sakiewki. Kirke je zabrała i poszła. Za nim się obejrzałam zobaczyłam, że
Kai już się kłócił z Mizuki. Tematem kłótni była piosenka, jaką ona
śpiewała. Zaczęłam nie zwracać uwagi na jego kłótnie, bo jak jedna się kończyła druga zaczynała. Podeszła do nas Kirke z dwoma
talerzami. Położyła obok nas. Podziękowałam i zaczęłam jeść.
Noc minęła szybko. Mizuki zaczęła się zbierać. Zdecydowałam odprowadzić
Kai'a do jego jaskini. Zeszłam z pniaka, a Kai zrobił to samo.
- Chodź - powiedziałam do niego. Zaczęłam iść w stronę jaskiń. Po
kilkudziesięciu minutach dotarłam do jednej z nich. Zapach wskazywał,
że była to jaskinia Kai'ego. Odwróciłam się, a tam nie było Kai'a. Zaczęłam
się wracać, aż w końcu natrafiłam na ostry odór wódki. Smród wskazywał,
że w pewnym momencie Kai poszedł w prawo za jakąś waderą. Zaczęłam go
tropić. Gdy woń stawała się silniejsza słyszałam odzywki pijanego
basiora. Po chwili zobaczyłam basiora rozmawiającego z jakąś waderą. Nie
znałam jej, ponieważ była pewnie nowa. Kai chwiał się i gadał różne
rzeczy. Raz nawet jej coś zaśpiewał. Podbiegłam do nich.
- Kai, chodź - powiedziałam do basiora - przepraszam za niego, odprowadzam
go do jaskini bo jest kompletnie pijany - przeprosiłam waderę, a Kai
stanął na tylnych łapach i rzekł:
- Co ci tak śpieszno do jaskini - nie zwracając na odzywki pijaka, chwyciłam go za łapę i pociągnęłam na dół, a on spadł.
- Gorzej od szczeniaka - powiedziałam sama do siebie. Basior ledwo wstał i
podszedł chwiejnym krokiem do mnie. Teraz zaczęłam uważać by go nie
zgubić. Nagle basior rzekł:
- Krzaki są bliżej, Margaret - westchnęłam. Musiałam to zrozumieć, po
prostu musiałam. Po kilkunastu minutach tej męki znalazłam jakąś
jaskinie. Była moja. Dobra, Kai może u mnie przenocować. Byłam tak
padnięta, że nie zwróciłam uwagi gdzie śpi Kai. "Żeby tylko nie w
spiżarni" pomyślałam i zasnęłam.
<Kai?>
Uwagi: "Przesuwając" piszemy przez "rz". Przeczytaj sobie może w internecie kiedy powinno się stawiać przecinki. "Srebrne Gwiazdki" powinnaś zapisywać z wielkiej litery. Tradycyjnie masakryczna ilość powtórzeń... przed wysłaniem może czytaj sobie te op., co ty na to?
Nie mogę wejść na howrse, więc piszę tutaj. Nie będzie mnie przez około miesiąc. Wyjeżdżam.
OdpowiedzUsuń/Alfie