Kirke powoli odwróciła się i wyszła z jaskini. Podniosłam się i
uczyniłam to samo. W milczeniu brnęłyśmy przez Góry, a moją głowę
zaprzątały tysiące myśli. Jaka była jej przeszłość? Opuszczono ją?
Odebrano jej pamięć? Jakim cudem straciła skrzydła? Jak ktoś mógł być
tak podły? To wszystko mnie przerastało, a na domiar złego korciło mnie,
by spotkać się z Draken’em.
Biedna Kirke. Kiedy straciła Kasume, musiało jej być okropnie… - pomyślałam. - I jeszcze te skrzydła.
- Słuchaj... - zaczęłam. - Bolało cię to?
- Nie pamiętam - odpowiedziała - I chyba akurat tego nie chcę pamiętać… -
poczułam jak wiatr szeleści każdym źdźbłem trawy. W końcu stanęłyśmy
przed Mrocznym Lasem.
- Jesteś pewna? - spytała.
- Mamy inne wyjście?
- Ja mam, ale nie zostawię cię w tym samej - uśmiechnęła się lekko i weszłyśmy do lasu.
Zagłębiałyśmy się coraz dalej w las. Mijałyśmy kolejne, martwe drzewa.
Przeszłyśmy obok miejsca, w którym zobaczyłam Drake’a. Po przejściu
jeszcze kilkunastu kroków, poczułam się bardzo dziwnie. Jakby coś się ze
mną działo… Zamknęłam na chwilę oczy, a gdy je otworzyłam, mój punkt
widzenia stał się jakby… wyższy? Spojrzałam w dół, a to, co zobaczyłam
sprawiło, że o mało nie zemdlałam ze strachu. Miałam nogi.
- CO TO JEST? - wydarłam się na cały las. - CO SIĘ ZE MNĄ STAŁO?!
Uniosłam przednią łapę, aby obejrzeć jej stan. Problem tkwił w tym, że to nie była łapa.
- I DLACZEGO JA MAM RĘCE? - wykrzyczałam. Przeniosłam wzrok na Kirke,
która stała obok mnie. Ona również była inna. Była człowiekiem. - Co tu
się, do cholery, wyprawia?
<Kirke?>
Uwagi: "Góry" w WMW to nazwa miejsca, więc powinnaś ją zapisywać z wielkiej litery.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz