Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

poniedziałek, 4 lipca 2016

Od Astrid "Jelonek" cz.4 (Cd.Yuki)

„Dzisiaj w końcu wzięłam się w garść i miałam w planach posprzątać w końcu swoją jaskinię, która stała się jednym wielkim kłębowiskiem śmieci. Przysięgam, że było tam wszystko! Moje „ludzkie” ubrania, stare podręczniki, książki kupione kiedyś w mieście, których nadal nie przeczytałam, jakieś stare kości, które kiedyś musiałam zostawić, słoiki, zioła, lekarstwa. Wszystko, po prostu wszystko. Na początku chciałam wszystko wyrzucić, kiedy jednak zaczęłam dłużej nad tym myśleć stwierdzałam, że „to może się jeszcze przydać”. Co chwilę łapał mnie sentyment do czegoś i w końcu by nie zostawić wszystkiego stwierdziłam, że czego nie tykałam od około roku muszę to wyrzucić. I koniec. Sentyment… W moim wieku? Mam dopiero pięć lat, a teraz wśród tych wszystkich „użytecznych” i jednocześnie starych rzeczy poczułam się jakbym miała piętnaście. Jeszcze te trzęsące się łapy… Zaczynam się bać, że za jakiś czas będę musiała zrezygnować z posady lekarki, bo to, że z byle powodu zaczynam się trząść jak w febrze nie działa na korzyść mi, ani moim pacjentom. To wszystko jest takie… dziwne. Jakbym się szybciej starzała. Mam nadzieję, że to nie długo przejdzie i wszystko będzie takie jak jeszcze rok temu, kiedy to mogłam normalnie pracować.” – na chwilę przestałam pisać w znalezionym dzisiaj dzienniku, bo wyczułam czyiś zapach. Po chwili wilk wpadł do mojej jaskini.
- As… Chodź… Szybko… Yuki… Ona… - wydyszał Toboe. Sierść na jego boku była sklejona przez krew.
- Co z nią? I co tobie się stało? – spytałam siląc się o spokojny ton.
- Dam sobie radę… A teraz chodź. – powiedział stanowczo. W bardziej normalnej sytuacji przewróciłabym oczami teraz jednak zacisnęłam zęby i skinęłam głową. Basior wybiegł z jaskini, a ja za nim. Był o wiele szybszy i miałam trudności z dogonieniem go.
- Gdzie ona jest? – spytałam, kiedy w końcu udało mi się z nim zrównać.
- W jakieś jaskini, kawałek drogi stąd. Razem z jakimś dziwnym „czymś”. Sama z resztą zobaczysz.
- Żyje?
- Mam nadzieję. – mruknął. Po chwili wbiegliśmy do jaskini. Yuki leżała pod ścianą, wyglądała na ledwo żywą i jakby starszą. Była na wpół łysa, a sierść, która musiała wypaść w krótkim czasie była biała jak śnieg, mimo że wadera ma z natury czarne futro. Niedaleko leżał dziwny stwór. Był ogromny, miał przynajmniej dwa metry wzrostu. Nie miał ciała, składał się jedynie z kości, które układały się w szkielet jelenia. Jeszcze nigdy nie widziałam takiego czegoś. Na chwilę stanęłam przerażona, po krótkiej chwili zdałam sobie sprawę dlaczego tu jestem. Podbiegłam do Yuki i szybko zaczęłam sprawdzać czy żyje. Kiedy okazało się, że oddycha, a serce funkcjonuje poprawnie odetchnęłam z ulgą. Rozejrzałam się po jaskini, która wydawała mi się w tej chwili miejscem tortur. Czy to możliwe, że ten potwór ją tu przytaszczył? A jeśli mowa o tym potworze…
- Niesamowite. Jeszcze nigdy czegoś takiego nie widziałem. Jak myślisz co to może być? – zapytał zafascynowany Toboe. Stał nad tym jeleniem i przyglądał się mu z wielkim zainteresowaniem.
- Nie wiem, ale lepiej się od niego odsuń. Przydałoby się zgłosić o nim Suzannie, nie uważasz? Lepiej, żeby wilki wiedziały o czymś takim na wolności. O ile to jeszcze żyje. Sam to zrobiłeś?
- Co zrobiłem? Pokonałem go? Tylko na niego skoczyłem i zaatakowałem, jak zwykłego jelenia. Kość się przesunęła, a ten tutaj zaczął leżeć jak zwykły kościotrup. – odpowiedział.
- Mam nadzieję, że nie potrafi się regenerować. Dobra, ja idę z Yuki do wilczego szpitala. Wolałabym mieć na nią oko w miejscu, w którym w razie czego będę mogła jej pomóc lekarstwami… Położysz mi ją na grzbiet? – poprosiłam. Toboe skinął głową i po chwili wadera leżała na moim grzbiecie. – To cześć. I uważaj na… to. – mruknęłam.
***
Kiedy w końcu wadera się obudziła poczułam nie lada ulgę. Była nieprzytomna już od dawna. Zaczynałam się bać, że już się nie wybudzi.
- Miałaś wiele szczęścia. – powiedziałam, kiedy do niej podeszłam. – Ten jeleń, by cię stratował gdybyś nie miała medalionu.
- Jak mnie znaleźliście? – spytała rozespana.
- Jakiś wilk, który się tam błąkał usłyszał rżenie i pobiegł z pomocą. – odpowiedziałam wymijająco. Toboe przyszedł jeszcze dzisiaj i powiedział, żebym nie mówiła, że to on jej pomógł. Nie potrafiłam stwierdzić dlaczego, ale zgodziłam się, głównie po to, by sobie poszedł i nie przeszkadzał mi w pracy. Zajmowałam się wtedy podrażnioną skórą wadery. – znalazł cię leżącą na ziemi, a obok stał jeleń, a raczej jego szkielet. – przerwałam i przypomniałam sobie dziwne stworzenie. Skąd one się tutaj wzięło? – Nie znam takiego stworzenia.
- Stworzyłam go. – wyszeptała Yuki. Spojrzałam na nią ze zdziwieniem zmieszanym z przerażeniem.
- Jak? – spytałam prosząc, żeby ton mojego głosu nie zdradzał za wiele emocji.
- Normalnie. – odpowiedziała. Zamknęłam oczy i zacisnęłam zęby. Nie to nie. Spojrzałam na samicę. Na jej pysk wkradł się pewny siebie uśmieszek. Odwróciłam się i poszłam po maść na podrażnienia skóry. Kiedy podeszłam do niej z powrotem ta wybałuszyła na mnie oczy.
- Po co to? – spytała – Czuję się dobrze, nie potrzebne mi są żadne lekarstwa. Zostaw mnie.
- To na skórę. Jeśli chcesz to możesz sama się posmarować, nie widzę przeciwwskazań. Zostaniesz jeszcze na noc na obserwację, a jutro będziesz mogła wrócić do tworzenia potworów. Mam nadzieję, że jak na razie postarasz się tworzyć takie, które nie będą próbowały cię zabić… - powiedziałam i podałam jej maść. – Przepraszam Cię, ale mogłabym coś zjeść?
Yuki skinęła głową na znak zgody. Uśmiechnęłam się lekko i wyjęłam z przytarganej tu dzisiaj rano torby wczesne truskawki. Oblizałam pysk i zaczęłam jeść.
- Chcesz jedną? – zapytałam.
- Fuj, nie. Wolę mięso. Jak możesz to jeść? – skrzywiła się.
- Co kto lubi. – mruknęłam.
***
W nocy śnił mi się ten jeleń. Gonił mnie i Yuki po terenach watahy. Kiedy mijałyśmy Mroczny Las ten zarżał, a z lasu wyszły dziesiątki podobnych stworów. Yuki zawyła i zmieniła się w kolejnego jelenia. Rozejrzała się wokół, jej wzrok zatrzymał się na mnie. Uśmiechnęła się lekko i nabiła mnie na poroże mówiąc „Lubię mięso”.
***
Obudziłam się zlana potem. Ten sen był tak absurdalny i jednocześnie tak przerażający… Rozejrzałam się po jaskini. Byłam w wilczym szpitalu… Sama…
- Yuki? – zapytałam. Cisza. – Yuki?!
Nagle do jaskini weszła wadera.
- Gdzie ty byłaś?! – warknęłam zdenerwowana.

<Yuki?>

Uwagi: brak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz