Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

środa, 3 lutego 2016

Od Yuki "Mroczny zamek" cz. 2

Wędrowałam po nieskończonym korytarzu. Ból głowy był nieznośny więc co chwilę przystawałam opierając się o brudne ściany poplamione jakąś mazią. Moje futro na lewym boku było już całe poplamione od tej mazi. Jak dalej szłam wzdłuż korytarza to ściany rozbiły się węższe. "Niech mi nie mówią, że idę w złą drogę" powiedziałam. Gdy popatrzałam naprzód, podczas gdy opierałam się o ścianę, zauważyłam tamtą kobietę. Stała w rozszerzeniu ścian. Wyglądała jakby się czaiła na kogoś, kto stał za ścianą. Zaczęłam iść wolniej i ciszej, uważając gdzie stawiam łapy. Gdy byłam parę metrów od niej, ona odwróciła się w moją stronę. Pokazała abym się zatrzymała. Nie rozumiałam po jakiej ona jest stronie. Tego zamku czy mojej. "Klucz w misce... A teraz jeszcze To..." rozmyślałam. Nagle usłyszałam dziwny odgłos, przez który przeszły mnie ciarki. Dopiero teraz zauważyłam, że trzymała coś w jednej ręce. Nagle to coś rzuciła za ścianę. Warczenie, piski i wycia dobiegały zza ściany. Odwróciła się w moją stronę i pokazała, że mam za nią iść. "Mam za nią iść? Po co?" Pomyślałam. Stałam tak zdezorientowana aż ona nagle walnęła mnie laską. "POŻAŁUJE" krzyknęłam w myślach. Rzuciłam się na nią, jednak chybiłam, bo uciekła za ścianę. Zaczęłam ją gonić. Zauważyłam, że ona prowadzi mnie do schodów. Wbiegła na schody, a ja za nią skoczyłam na pierwszy stopień. Pobiegła na górę schodów. Podążałam za nią. Zatrzymała się przy wyjściu z klatki schodowej. Wbiegłam na ostatni stopień, na którym stała ona. Stała i słuchała co się dzieje za drzwiami. Usłyszałam nucenie z dołu. Kobieta zdesperowana popatrzała na mnie swoimi oczodołami, na których była naciągnięta brązowa skóra. "Ufasz mi?" usłyszałam głos w mojej głowie. "TY MÓWISZ?!" krzyknęłam w myślach. "No raczej!" ten sam głos odezwał się w mojej głowię. "Nie wiem co chcesz zrobić... " pomyślałam niepewnie. Wyciągnęła łańcuch z pleców i kucnęła. "Nie ruszaj się" głos zabrzmiał wtedy, kiedy zaczęła zawiązywać moje przednie łapy. "Co Ty robisz?!" pomyślałam. "Pomagam ci wydostać się z zamku" odpowiedziała, wtedy kiedy skończyła zawiązywać moje przednie łapy, a zaczęła zawiązywać tylne. Usłyszałam kroki z dołu schodów. Kobieta zaczęła zawiązywać mój pysk. Gdy skończył się jej łańcuch, zabrała mnie na ręce. "Żeby nikt mnie nie zobaczył" pomyślałam. "Udawaj, że zemdlałaś" głos zabrzmiał w mojej głowie. Zamknęłam oczy i puściłam  swoje ciało jak bym nie miała nad nim kontroli. Poczułam obecność kogoś lub czegoś. Kroki się zatrzymały. Chwila ciszy. Czułam, że kobieta rozmawia z kimś w umyśle. Nagle kroki podeszły bliżej. Poczułam okropny smród. Nagle ktoś zaczął mnie wąchać. Po chwili napięcia kroki odeszły. Odetchnełam z ulgą. Otworzyłam oczy. "Czekaj..." powiedziała mi w myślach. "Musimy przejść przez pokój pielęgniarek" powiedziała. Zrozumiałam, że mam zamknąć oczy. Kobieta weszła do pokoju. Cisza. Czułam się jak pupilek noszony na rękach. Dyskomfort namawiał mnie do ucieczki, ale próbowałam nie uciekać. Po chwili kobieta położyła mnie na ziemi. Otworzyłam oczy. Korytarz. Kobieta miała ubrudzone ręce od mazi, która była na moim barku. Kucnęła i zaczeła rozplątywać łańcuchy. Po chwili byłam już wolna. "Musisz dalej pójść sama" zabrzmiał znów głos w moich myślach. "Tu masz wskazówki, jak gdzie dojść" dała mi papierek, który okazał się być mapą. Chwyciłam go w pysk. "Dziękuje ci" pomyślałam. Ona poszła do tyłu, żegnając się. Spojrzałam na mapę."Więc... muszę iść prosto i potem skręcić w prawo, tam są schody do parteru. Ach... mapa samej piwnicy..." pomyślałam. Zwinęłam mapę, zabrałam ją w pysk i zaczęłam iść prosto przez ciemny korytarz. Według mnie nie można było go nazwać ciemnym, ponieważ doskonale widziałam w ciemności. Gdy doszłam do końca korytarza ujrzałam stare kręcone kamienne schody. Po paru schodkach od razu wiedziałam, że kręcone schody nie należą do moich ulubionych. Nagle stawało się jaśniej. Doszłam do końca drzwi. Okazało się, że koło drzwi stała pochodnia. Wyrzuciłam mapę i spróbowałam otworzyć drzwi. Musiałam stać na tylnich łapach by tą klamkę otworzyć. Koniec końców się udało. Weszłam do pokoju z zegarem. Tym samym co wtedy. Krótsza wskazówka była za liczbą jeden, a dłuższa koło trzy. "Pamiętam drogę powrotną" pomyślałam i zaczęłam iść pokojami. Doszłam w końcu do wyjścia. "To piekło się w końcu skończy" nasyneła mi się myśl. Popchnęłam drzwi. Nie chciały się ruszyć. Zaczęłam je pchać jeszcze mocniej.
- No proszę... - powiedziałam, zaciskając kły i pchając na nie z jeszcze większą siłą. Tu nie wydawały się na spróchniałe, raczej na solidne. Usłyszałam śmiech za sobą. Był kobiecy, tak jakby podwójny.
- Głupia - powiedział - jakbyś nie wiedziała, że stąd nie ma ucieczki... Yuko, daj spokój - "Skąd ten ktoś zna moje imię?" pomyślałam - przecież marzyłaś o miejscu, w którym będziesz szanowana i znana - nie dość, że znała moje imię to jeszcze moje marzenie, po tym jak Ripple zmarła -  popatrz mi w oczy, nie stój jak słup soli - odwróciłam się. To była moja matka.
- To niemożliwe... - powiedziałam - przecież zginęłaś, Ojciec cię zabił...
- Dostałam drugą szansę - powiedziała. Naglę zauważyłam, że jej lewa tylna łapę jest niebieska. Zrozumiałam że ten zamek chce mnie wykończyć.

<C.D.N>

Uwagi:  Powtórzenia again. Nie chce mi się ich poprawiać. Czemu "oplamione"? Nie powinno być "poplamione"? "Wzdłuż" piszemy razem. "Węższe" całkowicie pokręciłaś i wyszło Ci strasznie dziwne słowo, a mianowicie "węrzszę". "Naprzód" w tym kontekście piszemy razem. Po raz kolejny przekręciłaś słowo, czyli zamiast "rozszerzeniu" napisałaś mi "rozżeszeniu"... No i nie bardzo wiem, czym jest to "rozszerzenie ścian". "Warczenie, piaski i wycia"... zaraz, jakie piaski? Zapominasz o ogonkach pod "e" w niektórych czasownikach (wzięła, kucnęła, odetchnęłam, zaczęła itd.). "Kątrola"? Doprawdy, ciekawe. "Kontrola" piszemy przez "on". Nie "tylnie łapy", tylko "tylne łapy"! Napisałaś wszystko w jednym akapicie... wygodniej się czyta, gdy jest on jakoś podzielony. "Jakby" piszemy razem. "Z tond"... ja nie wierzę... trzy błędy w wyrazie czteroliterowym... "stąd", jak już.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz