Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

wtorek, 2 lutego 2016

Od Yuki „Mroczny zamek” cz. 1

Siedziałam w swojej jaskini i myślałam nad swoim życiem. „Najlepiej będzie dla mnie i dla świata jeśli umrę” pomyślałam. Uciekłam od razu od myśli samobójstwa. Nie dość, że ona mnie ciągle męczy, to jeszcze się jej boję. Postanowiłam się odświeżyć i wyjść na dwór. Był wieczór. „Jak ja nie cierpię wiosny” nasunęła mi się od razu myśl. Pełna niechęci poszłam w prawą stronę. Zaciskałam swoje kły, gdy usłyszałam jakieś stworzenie. Po kilkunastu minutach zobaczyłam zamek. Wyglądał dziwnie, dość niecodziennie. Był wybudowany z cegieł, które pękały pod jego ciężarem. „W końcu coś ciekawego” pomyślałam. Zobaczyłam grupkę wilków, co szły obok mnie. Udało mi się usłyszeć jak mówią o tym zamku. Że on jest nawiedzony. „Jeszcze lepiej” uśmiechnęłam się lekko. Spoglądałam w spróchniałe drzwi zrobione z dość starego drewna by móc je wyłamać kopnięciem. Ściemniło się zupełnie, więc weszłam do zamczyska. Gdy weszłam do środka świece same się zapaliły. „Przenocuje w tym uroczym zameczku” pomyślałam. Zaczęłam zwiedzać to cudowne miejsce. Zapach stęchlizny, pajęczyny, spadające kawałki starych cegieł i myśl, że to zamczysko może się zawalić. Normalnie cud miód. Plątałam się po pokojach dobre parę godzin. Gdy weszłam do jednego z nich, był w nim duży zegar. Wyglądał na bardzo stary. Świadczył o tym, że w tym zamku musiał mieszkać człowiek. Wahadło przemieszczało się od lewej do prawej, wydac przy tym dźwięk, tyknięcie. Długa wskazówka co sześćdziesiąt tyknięć przesuwała się co centymetr. Była blisko liczby dwanaście. Mniejsza wskazówka nie ruszała się w ogóle, gdy się na nią patrzało. Lecz gdy patrzało się gdzie indziej i długo to gdy spojrzało się na nią, znowu była kilka milimetrów dalej. Mieściła się pomiędzy liczbą jedenaście a dwanaście. Gdy obie wskazówki były już na liczbie dwanaście, prawie zawału dostałam. Usłyszałam dzwonienie, BARDZO i to bardzo głośne. Gdy skończyło dzwonić poczułam w pokoju czyjąś obecność. Gdy obie wskazówki były już na liczbie dwanaście prawie zawału dostałam. Usłyszałam dzwonienie, BARDZO i to bardzo głośne. Gdy skończyło dzwonić poczułam w pokoju czyjąś obecność. Najeżyłam się i zaczęłam warczeć. Odwróciłam głowę w stronę tego kogoś, a raczej czegoś… Stała przede mną mała waderka. Nuciła kołysankę, trochę straszną. Choć była po innym języku, bardzo dziwnym i skomplikowanym. Czułam, że piosenka mimo wesołego rytmu nie jest o czymś miłym. Po ciele przeszły dreszcze. Szczeniak był siwej sierści. Okropnie wychudzony. Choć na miejscu jego oczu były tylko puste oczodoły z których wypływała czarna krew, czułam jego wzrok skupiony na mnie. Jego ogon był tylko małym wyrostkiem z odrobiną czarnej sierści na końcu. Jej łapy były posiniaczone jakby zadała się w bójkę z niedźwiedziem. Nagle podniosła łapę. Nie mogła zbyt wysoko jej podnieść, bo układ kostny wilka nie pozwala na uniesienie łapy do pyska, ale zrozumiałam, że pokazuje na mnie. Jej łapa się trzęsła. Dopiero teraz zauważyłam jej kość wystającą z palca. Cofnęłam się i podkuliłam ogon. Nagle coś zaczęło ciągnąć mnie w tył. Zdezorientowana odwróciłam głowę w tył, lecz co dopiero ją lekko skręciłam, od razu dostałam skurczu. Mimo bólu zauważyłam dłonie wychodzące ze ścian i chwytające za mój ogon. Poczułam czyiś oddech przede mną. Odwróciłam głowę wprost. Wadera stała centralnie przede mną. Gdy poczułam jej smród, od razu mnie mdliło. Chwilę po tym poczułam mocne pociągnięcie na moim grzbiecie. To jedna z tamtych rąk, a raczej łap pociągnęła mnie za sierść. Chwile po tym poczułam mocne uderzenie w łeb.Otworzyłam oczy. Byłam w małym pomieszczeniu. Głowa mnie bolała, jakbym została uderzona łomem. Poczułam mocne ciśnięcie w nadgarstkach i stawach skokowych. Byłam przykuta łańcuchem do ściany. W pokoju były tylko łańcuchy i jedno krzesło. Ściany pokrywała ciecz przypominającą krew, lecz to nie była krew. Drzwi były wyłamane w pół, jeden zawias wyrwany, a drugi ledwo co trzymał się. Usłyszałam kroki z korytarza. Nagle drzwi się otworzyły, a przez nie weszła kobieta, bez włosów, z brązową skórą, pozbawiona twarzy i ubrana na biało. Nie nosiła butów. W jednej ręce trzymała laskę, a w drugiej miskę z mięsem. „HA! Pewnie mam być pupilkiem. Niech się ****. Co najwyżej opluje ją tą breją” pomyślałam. Położyła miskę przede mną i usiadła na krześle. Popatrzałam na breje. Jakaś galareta i pocięte zmielone mięso jak dla niemowląt. Spoglądała na mnie oczodołami na znak, że mam zjeść tą breje. Powąchałam to, od razu mnie zemdliło. Odsunęłam pyskiem tą miskę, po czym ona mnie walnęła laską. Zawarczałam. Tym razem mnie szturchnęła. Z niechęci podniosłam łeb i powąchałam to coś. „Jeszcze nic gorszego nie jadłam” pomyślałam, po czym ugryzłam kawałek zmielonego mięsa. Czułam się jak bym jadła grzyby - bez smaku, w dodatku gumowate. Galaretka była jeszcze gorsza. Smakowała jak ryba polana zgniłym jajkiem. Ona wyszła, od razu wyplułam to coś. Popatrzałam w środek miski. Pomiędzy kawałkami mięsa był uwięziony w galarecie klucz. Musiałam wylizać w galarecie dziurę, aby złapać klucz w pysk. Popatrzałam na łańcuch. Był tam zamek od klucza, więc włożyłam klucz do dziurki i uwolniłam łapę. Poczułam ulgę w łapie. Tak samo zrobiłam z resztą łap. Po chwili byłam już wolna. Podniosłam się i otrzepałam z kurzu. "Muszę się stąd wydostać" nasunęła mi się myśl. Nie znałam niczego, nawet drogi powrotnej z tego pomieszczenia do wyjścia. Wzdrygnęłam się. Ten zamek pewnie ma z tysiąc pokoi. Niepewna wyszłam na korytarz. Skuliłam ogon i położyłam uszy ku grzbietowi. Wychyliłam się lekko zza drzwi. Moim oczom ukazał się korytarz, korytarz pełen kości i krwi. Zaczęłam iść wzdłuż niego. Zapowiadała się niezła zabawa. Zaczęłam szukać drogi powrotnej.

<C.D.N. Jest to op. do przygody Mroczny Zamek. 55 linijek jak kazano>


Uwagi: Wciąż masz małe problemy z przecinkami... Co wy macie z tym "z ciemnianiem"? Pisze się razem i przez "ś". "obeność", "obeność", "obeność"... czy Tobie nie działa klawisz "c"? Ilość powtórzeń jest na tyle zatrważająca, że w połowie dałam sobie spokój z poszukiwaniem synonimów. "Jakbym" piszemy razem. "Skóra" piszemy przez "ó". "Stąd" pisze się przez "s" i w dodatku razem. "Odkluczyć" to nieprawidłowa forma.

1 komentarz: