Urodziłem się jak
normalny szczeniak, ale to, co później się stało, zmieniło ten
fakt...
Był to zwykły dzień,
bawiłem się w swojej wiosce z przyjaciółmi w popychańca. Jak
zawsze, myślałem, że wpadnę w krzaki, ale jeden z wilków tak
mnie popchnął, że wleciałem do lasu. Tam poczułem, że leżę na
kimś, na jakimś.... Basiorze? Szybko wstałem, by powiedzieć "przepraszam", ale on wziął mnie za futro, rzucił o ziemię i
powiedział:
- Zajmijcie się nim, bo
jeszcze poleci durny do rodziców i wypapla! - krzyknął do reszty
swojej grupy.
Już mieli mnie upchać do
worka, a ja ugryzłem jednego z nich w łapę, puścił mnie i im
uciekłem. Jak najszybciej pobiegłem do swojej wsi, aby ostrzec
resztę przed nadchodzącymi oddziałami napastników. Jednak na
mojej drodze, znikąd pojawiła się dziwna istota i przemówiła:
- Ojej! Maluszek chce ocalić
dom! - Drwiła ze mnie - Urocze, ale głupie, nawet jak na
kurduplowatego psa! Oni są już atakowani, jeżeli tam dojdziesz,
również i ciebie wezmą do niewoli! - kontynuowała – Jeżeli
masz zamiar ich pokonać, musisz się mnie posłuchać! Mam da ciebie
układ, ja wejdę do twojego ciała, a ty pokonasz wszystkich wrogów!
- zakończyła swą wypowiedź.
Niby nie byłem aż tak
głupi, aby dać się skusić, jednakże chciałem uratować swoją
rodzinę. Zgodziłem się na to, co mi zaproponowała. Zaczęła
wypowiadać dziwne słowa, jakby zaklęcia. Wtem, poczułem nagły
przyrost mocy, głowa mi pękała a sam już nie potrafiłem
kontrolować tego, co się ze mną dzieje. Widziałem wszystko, co
się działo. Biegłem w stronę osady, gdy nagle napadł na mnie
jeden z wojowników. Normalnie bym uciekał, ale to "coś" kazało
dla mojego ciała wystrzelić strumień ognia, który pokonał
atakującego nieznajomego.
- Kurczę! - zachwyciłem
się ,,swoim” czynem. - Mam przeogromną moc!
Zmierzałem ku mojej
chatce, gdzie stało trzech przeciwników. Głowa bolała mnie
mocniej, a moc wzrosła do niezwykłego (jak na mnie) poziomu!
Zaatakowałem wszystkich naraz, jednak ci byli silniejsi od
pierwszego, i wgryzły się we mnie. Poczułem ból dużo mocniejszy,
niż powinien być, jednak nagle zacząłem cały płonąć. Z
przypalonymi pyskami padli na ziemię. Wszedłem do przedpokoju.
Moich rodziców tam nie było. Miałem ich szukać, jednak moje nowe
oblicze pomyślało, że podpali mi osadę!
- Stój, co ty robisz?! -
Odezwałem się do dziwnego stworzenia. - A jak myślisz? Korzystam
ze swojego nowego ciała! Nie jestem dobry, ja stoję po złej
stronie, a ty dałeś się oszukać jak ostatni frajer! -
Odpowiedziała mi z drwiną w głosie.
Próbowałem odzyskać
kontrolę nad ciałem, jednak opanowanie go było niemożliwe. Stałem
się bestią, istną maszyną do zabijania! Nim się obejrzałem, po
dawnym miejscu zamieszkania nie zostało nawet śladu. Wszędzie
walały się kamienie, niedopalone kawałki drewna, a w powietrzu
czuć było popiół.
- Co żeś najlepszego
zrobił?! Ty potworze bez serca! Nigdy ci tego nie daruję!!! -
Powiedziałem ze łzami w oczach.
- Ależ ja tylko zrobiłem
to, co chciałem. Zgodziłeś się, abym wszedł w twoje ciało. -
Powiedziało spokojnie.
Wtedy zdałem sobie sprawę
z tego, w co się wpakowałem. Właśnie wpuściłem do swojego ciała
istnego demona! Zacząłem nagle kontrolować moje ruchy. Pobiegłem
szybko do bardzo wysokiego klifu i powiedziałem:
- Jeżeli dalej będziesz
sobie kierował mną bez mojego pozwolenia, spadnę stąd, i zginiesz
razem ze mną! - szantażowałem go
- Jestem nieśmiertelny!
- odpowiedział spokojnie
- Już nie, teraz jesteś
materialny. - uśmiechnąłem się niewidocznie
- Och... No tak....
Dobra, zrobię, co każesz! - wystraszył się bardzo widocznie
- To dobrze, szkoda, że
dopiero o tym pomyślałeś po zabiciu moich rodziców!
- Nie masz pewności, czy
są martwi, mogli jednocześnie uciec z pożaru, gdy ty akurat nie
widziałeś – uspokajał mnie
Pomyślałem, że te coś
może mieć dużo racji, jednak zapytałem się o coś innego:
- Czym ty tak w ogóle
jesteś, i jak się nazywasz? - powiedziałem, jak do normalnej osoby
- Jestem Gastor, należę
do tych duchów, które przejmują ciała innych stworzeń, aby móc
nimi sterować jak marionetkami – przedstawił się duch – A ty,
kim jesteś? Cóż, trzeba przyznać, że jak na kogoś, który zabił
setki istnień, był dość uprzejmy.
- Jestem Pyrox, magiczny wilk, który już nie ma rodziców.... Chyba – również się mu przedstawiłem
- Jestem Pyrox, magiczny wilk, który już nie ma rodziców.... Chyba – również się mu przedstawiłem
Ruszyliśmy w drogę,
szukać miejsca na przenocowanie. Wędrowaliśmy dość długo
rozmawiając o różnych rzeczach. Nim zdążyliśmy to zauważyć,
już była noc. Wlazłem na drzewo, i tam zasnąłem. Kolejny
dzień, kolejna długa droga do przebycia. Wędrowaliśmy już ładne
parę godzin. Wreszcie doszliśmy na pewno piękne terytorium.
- Gastor, czy wiesz, co
to za miejsce?! - Krzyknąłem uradowany.
- Nie – odpowiedział
zgodnie z prawdą duch
- To Wrzosowa Łąka!
Jeden z terenów Watahy Magicznych wilków, o której opowiadała mi
mama! Jesteśmy uratowani! - pękałem ze szczęścia – wystarczy,
że pójdziemy dalej, a tam powinien być wilczy szpital, a potem
jaskinie i wreszcie jaskinie alf!
- I co to nam daje? -
spytał
- Ty jesteś taki głupi,
czy tylko udajesz? Możemy ich się zapytać, czy możemy... Znaczy
znaczy czy ja mogę dołączyć do watahy! - mówiłem radosnym tonem
Do jaskini Alf było
trochę daleko, jednak nie zrażaliśmy się tym. Po jakiejś
godzinie błądzenia, doszliśmy do celu.
- No cóż, jesteśmy. -
oznajmiłem – Mam nadzieję, że Alfa będzie przyjaźnie
nastawiona... No wiesz, bo jeżeli będzie coś do mnie miała, to
nawet jeżeli mnie wspomożesz, to nie damy sobie rady!
- Może nie wchodźmy tak
od razu, może robi coś ważnego, i jak tylko zobaczy kogoś obcego,
od razu zaatakuje? - Pomyślał Gastor
- Dobra, to co, mam
zapukać? Tu nie ma drzwi! - Odpowiedziałem zażenowany – Może
lepiej wejść i powiedzieć "Przepraszam, czy jest tu kto"?
- Nie brzmi to źle, ale
lepiej przygotuj się do ucieczki, może akurat będzie w złym
humorze – Powiedział mój kompan
Podszedłem do wejścia,
powiedziałem, co zaplanowałem i ku moim oczom ukazała się Alfa i
powiedziała do mnie:
- Jestem Suzanna, Alfa Watahy Magicznych Wilków, co cię tu sprowadza? - Powiedziała ze
spokojem w głosie.
- Szukam nowego domu...
Stary zniszczy... Znaczy ktoś zniszczył.. - powiedziałem
przypominając sobie, co okropnego się wtedy stało.
- Ty, ta wadera wygląda
całkiem nieźle! - Odezwał się nieproszony Gastor z głębi mojego
ciała
- Co? - zdziwiła się
Suzanna
- Nie wiesz, kiedy się
zamknąć? - Odpowiedziałem do niego szeptem – Znaczy... Czy
mógłbym wstąpić do watahy? - Zapytałem się.
- Nie mam nic przeciwko
temu, jeżeli nie będziesz przeszkadzał reszcie watahy –
odpowiedziała
Zostałem przyjęty,
wreszcie znalazłem nowy dom! Wciąż zastanawiam się, czy moi
rodzice żyją, jednak już teraz rozpocząłem nowy etap w moim
życiu.
Uwagi: Nie twórz cudzysłowie za pomocą dwóch przecinków! Wrzosowa Łąka oraz Wataha Magicznych Wilków to nazwa miejsca, więc powinno się ją zapisywać z wielkich liter.
Uwagi: Nie twórz cudzysłowie za pomocą dwóch przecinków! Wrzosowa Łąka oraz Wataha Magicznych Wilków to nazwa miejsca, więc powinno się ją zapisywać z wielkich liter.
"-Ta wadera wygląda całkiem nieźle!
OdpowiedzUsuń-Co?"
Pyrox gratuluję weny, dobitka na maksa xD
"-Ta wadera wygląda całkiem nieźle!
OdpowiedzUsuń-Co?"
Pyrox gratuluję weny, dobitka na maksa xD