Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

wtorek, 9 lutego 2016

Od Kirke "Dwa różne światy, lecz wspólny język" cz. 1

Niedawno dorosłam... moje życie zmieniło się na zawsze. Koniec ze strachem... koniec z przerwą od szukania odpowiedzi. Czas na kontynuacje podróży. Dokąd idę? Idę do lasu, by upewnić się że...
- Riven! - krzyknęłam kończąc swoją retrospekcje - do jasnej cholery! Rozumiem, że chcesz pomóc i rozumiem, że masz ochotę mi przeszkadzać, bo Ci się nudzi. Ale na Boga możesz być cicho? To już piąty raz gdy mi przeszkadzasz! Rozumiem! Chcesz mnie chronić, ale nie potrzebuje ochroniarza! Więc może tak o sobie znikniesz?! - krzyknęłam do niego, ale mnie nie posłuchał i przez większość drogi zaczął mi nawijać czemu nie może odejść. Przywiązanie... misja... odległość... bla bla bla... Moje rozmyślenia przerwało warczenie.
- Te warki.... te mrożące krew w żyłach warczenie... - stałam spokojnie  z zamkniętymi oczami - warknięcie, którego prawie nikt nie słyszał... - odwróciłam się i spojrzałam mu w oczy - wilk, który pomógł mi przeskoczyć krater...
- Jednak pamiętasz nasze spotkanie... - mówił warcząc - a tak myślałem, że Cię zabije bez żadnego problemu...
- Prędzej ja zabije Ciebie, niż ty zobaczysz rozlew mojej krwi.
- Oł, coś nie sądzę moja droga... - zaczął mnie okrążać i ogonem otarł o moją szyje tuż przy pysku - sądzę... sądzę, że bez sensu skaczemy sobie do gardeł... - przybliżył pysk do mojego ucha - i tak wojna nas czeka - wyszeptał, a ja natychmiast go drapnęłam w pysk wściekła.
- Nie pozwolę, by twoja łapa stanęła w moim domu! - warknęłam - prędzej Cię zabiję...
- A kto powiedział, że ja chce? - złapał łapą królika i go zagryzł tak, że krew na jego pysku wyglądała ohydnie...
- Nie jesteś z nami... jesteś z watahy Asai... - zaczęliśmy krążyć robiąc ślady tworzące koło - nienawidzimy siebie nawzajem... a Ty mimo to nie chcesz mnie zabić... - zaciekawiona nadal patrząc w jego ślepia przepełnione gniewem, zemstą i zniewagą.
- Jestem specyficzny, moja droga wadero... a właśnie... może byś się przedstawiła? - spytał ze swoim złowieszczym uśmieszkiem.
- Kirke... - odparłam, a ten uśmiechnął się szerzej.
- Jestem Kasume... - przykuł mnie cieniem do podłoża - a Ty stałaś się moim celem...
- Jestem zaszczycona... - przewróciłam oczami - jeszcze mnie zjedz, to dopiero będzie.
- Nie jem... ale kocham jak mój cel cierpi... powoli zabijam i potem przywieszam głowę nad kominkiem... - odparł sarkastycznie i Riven natychmiast go uderzył, puścił mnie, a ja natychmiast wyrwałam się w ucieczkę. Zaczął gonić za mną i dobiegłam na klif. Zaczęła mu lecieć piana z ust. Zrobiłam parę kroków do tyłu. Poczułam jak kończy mi się grunt pod łapami. Zanim do mnie dobiegł skoczyłam na dół z zamkniętymi oczami. Poczułam jak ocieram się o gałęzie, kamienie i... poczułam jak coś mnie łapie... To nie była gałąź, to nie był kamień... to był cień...
****

Otworzyłam oczy i ujrzałam jak cień zszywał moje rany... nie czułam żadnej różnicy jakby... jakbym o nic nie uderzała... popatrzyłam w górę... a tam stał Katsume... owinął mnie bardziej i uniósł na twardy grunt po czym przygniótł mnie do drzewa.
- Zwariowałaś?! - warknął - jedynie kto może Cię zabić to ja! - jego piana leciała na moją sierść - Nie masz się zabijać dopóki ja tego nie postanowię! 
- Nie jesteś moim panem! - warknęłam i go odepchnęłam - nie jestem twoją zabawką! Tylko wolną waderą, którą sobie wybrałeś za cel!
- Posłuchaj ty... - przerwał nam grzmot piorunów... zaczął padać deszcz...
- Nienawidzę deszczu... futro mi zmoknie i rzeczy jakie mam przy sobie... - gdy o tym pomyślałam natychmiast zobaczyłam, że... mój wróg zrobił nad nami dach z cienia, byśmy nie mokli.
- Znajdźmy jakieś schronienie... potem możemy dalej sobie skakać do gardeł... - odparł niechętnie i poszliśmy do jakiejś opuszczonej jaskini. Rozpaliliśmy ognisko i siedzieliśmy cicho przez większość czasu.
- Dlaczego mnie uratowałeś? - spytałam nieco milszym tonem.
- Tłumaczyłem Ci już. Tylko ja mogę Cię zabić - odparł nadal groźnym tonem - mój cel za...
- A czemu "cel" ? - spytałam, a on popatrzył na mnie pytająco - No... czemu nazywasz mnie swoim celem? Zrobiłam Ci coś?
- Tak! - warknął - nie tylko ty! Zabijam wszystkich, którzy mieli lepiej ode mnie! A ty jesteś jedną z nich - warknął przybliżając pysk do mnie.
- Nawet nie wiesz jak bardzo się MYLISZ! - podniosłam głos i wstałam z warczeniem - Nie znam swoich rodziców! Przez około rok byłam sama! Nie znam swoich mocy, a teraz siedzę w jednej jaskini z samolubem, który mi wypomina, że ma najgorzej! - krzyczałam warcząc, a ten patrzył tak samo groźnie jak ja na niego.
- Nawet nie masz pojęcia jak bardzo wielką ochotę mam, by Cię zabić... - warknął i odskoczył po czym wyszedł z jaskini i uciekł... położyłam się w jaskini i przemówił do mnie Riven.
- Wiem... wróci tutaj... - wzięłam głęboki wdech - muszę być gotowa... - położyłam się i zaczęłam wpatrywać się w tańczący płomień. Po jakimś czasie zasnęłam słysząc wycie basiora do księżyca...

<Wróciłam po przerwie. Podoba się? ^^>

Uwagi: "Dopóki" piszemy razem. Przed "który" stawia się przecinek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz