Kiiyuko zaprowadziła nas do Zielonego Lasu. Znajdował się tam niewielki
dołek. Nauczycielka podeszła do dziury i wyjęła z niej zająca. Pięknego,
wijącego się zajęczaka, który prosił oczami o litość.
-Kto wie, co to jest? - zapytała Kiiyuko.
Nikt się nie zgłosił. Nauczycielka popatrzyła na nas.
-Może Yuki?... - próbowała mnie zachęcić.
- Jak to co? Zając! A "p a n i" - to słowo powiedziałam głośno i je
przeciągałam - tego nie wie? I wy nie wiecie? - popatrzyłam na
rówieśników.
Wadera udawała, że tej części poza "zając" nie usłyszała.
- To może mi pokażesz jak go... no wiesz... zabijesz?
- No dobra...
Podeszłam do gryzonia.
- A więc ja najpierw... zaczynam od ogona. I tu już mogę ugryźć... O tak,
będzie patrzył na to... - robiłam to co mówię. Zaczęłam go gryźć.
Zginął.
- Yuko, przestań! Oczywiście zyskałaś pożywienie, ale staraj się nie męczyć tak ofiary...
Uwagi: Nic z tego "opisu tortur" (którego właściwie nie ma, jest tylko bezsensowna paplanina Yuko) nie zrozumiałam. Może następnym razem spróbuj coś wtrącić? Bo ja przyjmuję to tak, jakby ona go ugryzła w ogon, a ten od razu zdechł. ;___;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz