Sen. Niespokojny, chybotliwy niczym listek na silnym wietrze. Niby nieprzyjemny, a czasem pomocny.
Usłyszałam trzask gałęzi. Gdybym spała mocniej, pewnie nic bym nie
usłyszała. Podciągnęłam się wolno z gałęzi drzewa, na której spałam,
trzaskając cicho kostkami. Pode mną poruszył się jakiś ciemny kształt.
Ciemna masa* - przemknęło mi przez głowę i z dzikim chichotem skoczyłam z
konaru prosto na skradającą się postać. Ta - czy raczej ten, bo był to
basior, wydał z siebie dziwny dźwięk, kiedy na nim wylądowałam. Chyba
czas ograniczyć spożycie tłustych dzików i przerzucić się na ryby.
Wracając do tematu, wilk pode mną jęknął i wygramolił się spod mojego
brzucha. A ja dalej chichotałam jak szalona, i drwiłam sobie przy okazji
z gościa. Kiedy ten otrząsnął się z szoku, stwierdził:
- Powinnaś uważać, laluniu.
Zapewne wyglądałam jakbym dostała apopleksji. Szkoda, że nikt mu nie powiedział, że nienawidzę kiedy ktoś tak do mnie mówi.
- Przymknij, proszę, swój szanowny pyszczek.
To mówiąc, odwróciłam się i potruchtałam jak najdalej od faceta.
- Ej! Poczekaj! - zawołał za mną i dogonił. - Ty jesteś z jakiejś watahy?
- Nie. Jestem sama. - "I bardzo mi to odpowiada", chciałam dodać, ale
chyba już tak nie było. Nawet taki introwertyk jak ja potrzebuje czasem
towarzystwa. Na to basior zrobił mądrą minę i zaproponował:
- Skoro nie, to chodź za mną.
Tuptaliśmy przez las, aż w końcu dotarliśmy na małą polankę. Stała na
niej jakaś młodociana ważniaczka, jak wywnioskowałam po tym, że mój
towarzysz pochylił głowę. Pewnie Alfa, tfu, jak ja nie lubię Alf.
- Słucham? - powiedziała w naszą stronę. - Kai? Wytłumacz mi.
Kai odsunął się na moment z Suzanną - jak usłyszałam. Chwilę ze sobą
rozmawiali, później dziewczyna skinęła łbem i poszła sobie, ot tak.
- Jesteś z nami. - poinformował mnie facet. - Witaj w Watasze Magicznych Wilków.
*Dla nie znających wyrażenia: Ktoś niezbyt inteligentny, nie rozumiejący i zamknięty na jakąś wiedzę.
Uwagi: Jaki Kay? We watasze nie ma wilka o tym imieniu. Wnioskując po Twoim kolejnym op. chodziło tutaj o Kai'ego.
Pisałam na telefonie z słabym internetem. Nie miałam jak sprawdzić, czy to Kay, czy Kai.
OdpowiedzUsuń