Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

wtorek, 5 stycznia 2016

Od Mizuki "Wiosenne porządki" cz. 3

Jaskinia zdawała się nie mieć końca, a z każdym kolejnym krokiem czułam coraz silniejszy powiew chłodnego wiatru. Zaczęłam coraz szybciej iść, aż moje powolne ruch zmieniły się w bieg. Powiew powierza mógł wtedy znaczyć tylko jedno: gdzieś niedaleko jest wyjście z tego dziwnego miejsca. Biegłam ile sił w łapach, powoli zaczynało mi brakować tchu. Nie minęło może z pięć minut jak dobiegam do "wyjścia", oczom nie mogłam uwierzyć co znajdowało się na końcu korytarza. Myślałam, że znalazłam wyjście na powierzchnię, jednak nigdy wcześniej się tak nie myliłam. To miejsce znajdowało się głęboko pod ziemią, lecz było tam jasno i ciepło jakbym spacerowała po powierzchni latem. Miejsce to zdawało się być rajem dla wszystkich żywych istot, dookoła mnie rosły wszystkie znane i nieznane mi rośliny, zwierzęta żyły ze sobą w zgodzie, a woda tu była krystalicznie czysta. Po długiej wyprawie byłam głodna i spragniona, postanowiłam więc napić się wody z jednego źródełka i zapolować na jakieś nieduże zwierze. Długo nie musiałam szukać mojej "biednej ofiary", była nią dosyć młoda sarna. Po cichu zakradłam się do ofiary i gdy byłam blisko niej zwierze mnie usłyszało i w pośpiechu zaczęło uciekać. Po niedługiej gonitwie udało mi się ją złapać i podgryźć jej gardło. Chwilę później sarna leża martwa na trawie. Łapczywie zaczęłam ją jeść aż nie zostało z niej zbyt wiele. Usiadłam na trawie i dopiero wtedy zauważyłam że kompletnie się zgubiłam.
No pięknie, jeszcze tego brakowało - pomyślałam
- Tylko spokojnie, zawsze są jakieś pozytywy, trzeba myśleć pozytywnie - zaczęłam gadać sama do siebie
Zabawnie to musiało wyglądać jak jakaś wadera, która nie wiadomo skąd przybyła zaczęła nagle gadać do siebie, ale kto by to mógł zobaczyć w koło nikogo nie było. Zaczęłam się nerwowo obracać.
- Tak jak myślałam tu nikogo nie ma, oprócz tej małej białej wilczycy... zaraz, zaraz czy ja właśnie zobaczyłam wilka? - mówiłam ciągle na głos
Jednak nie przewidziało mi się. Za moimi plecami stała mała może pół roczna wadera, dziwnie się na mnie patrzyła, aż w pewnym momencie zerwała się i zaczęła uciekać.
- Poczekaj ja nic nie chce Ci zrobić!... - krzyknęłam, lecz ta i tak nawet się nie odwróciła
Chwile później zjawiło się całe stado wilków i ich Alfa. Wilki te były dziwne, takie obce, a jednocześnie takie, takie... znane.
- Jak się tu dostałaś i kim jesteś? - zapytał mnie ich przywódca
Już miałam odpowiedzieć, gdy poczułam ten znajomy zapach, pamiętałam go jeszcze z dzieciństwa. Spojrzałam mu w oczy i wszelkie moje wątpliwości zostały rozwiane. Były to spokojne i ciche choć nieco zdenerwowane oczy, które były cudownym odzwierciedleniem blasku gwiazd na ciemnym niebie. Podniosłam mój łeb i postawiłam wszystko na jedną kartę:
- To ty, Ares?
Wilk zszokowany na mnie popatrzył, wydawał się być mocno zdziwiony co potwierdziło, to o co wcześniej zapytałam.
- Zaczęłam myśleć, że nie żyjesz, mój ukochany młodszy bracie! - wykrzyknęłam radośnie
Oczy mojego brata rozszerzyły się, a jego ogon zaczął delikatnie machać. Ares rzucił się na mnie powalając mnie na ziemię, na jego pysku widniał głęboki uśmiech
- Moja głupia starsza siostra - Po tych słowach oboje wybuchliśmy śmiechem.

CDN

Uwagi: Wciąż te przecinki. :I

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz