Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

poniedziałek, 4 stycznia 2016

Od Mizuki "Kiedyś nadejdzie czas starcia" cz. 3 (cd. chętny)

Po moim nieszczęśliwym wypadku byłam nie przytomna przez kilka dni, jednak słyszałam wszystko co działo się dookoła co za tym idzie: czułam niezwykły ból jakbym nadal była przytomna. Pewnego dnia do szpitala wbiegła dosyć zdenerwowana Ishi, Chciałam się poruszyć, lecz to było na nic, jednak gdy usłyszałam słowa: "Będzie wojna" moje ciało niemalże zerwało się ze snu, chciałam wstać jednak Alfa jednym ruchem łapy powstrzymała mnie od tej czynności, zaproponowałam, że pomogę im walczyć, jednak medyczce niezbyt spodobał się ten pomysł i niemalże natychmiast zabroniła mi opuszczania szpitala. Zrezygnowana położyłam głowę, "no wspaniale po prostu! Akurat teraz gdy watasze grozi niebezpieczeństwo, ja muszę leżeć w szpitalu, po prostu cudownie!"- pomyślałam. Czemu musiałam wpaść do tej idiotycznej dziury? Zaczynałam się zastanawiać, co się dzieje na zewnątrz, w szpitalu bowiem panował dosyć duży chaos. Medyczki biegały w te i z powrotem uzupełniając wszystkie niezbędne artykuły medyczne. Na dworze dosyć często było słychać tupot łat wilków biegających w dość dużej prędkości. Zapadła noc i ogromna denerwująca cisza. W pewnym momencie podeszła do mnie Astrid i zaczęła zmieniać bandaże, moje rany wyglądały już dużo lepiej, było to pewnie działanie tego zielonego czegoś czym miałam wysmarowane rany.
- Astrid... - zaczęłam gdy ta już odchodziła
- Tak?
- Wiesz może co tam się dzieje? - spytałam patrząc jej w oczy.
Wilczyca pokręciła przecząco łbem
- Jak będę coś wiedzieć, to Ci powiem - powiedziała, odchodząc
ie chciałam zostawać w tym szpitalu, ale co innego mogłam zrobić? Na polu walki i tak byłabym bezużyteczna. W zdechłam głęboko. Pod nieuwagę medyków spróbowałam się podnieść, nie było to jednak takie proste. Gdy tylko wstałam zakręciło mi się w głowie i ponownie znalazłam się w pozycji leżącej. Postanowiłam spróbować zasnąć, po chwili to się udało. Miałam sen: Nasza wataha była w nim atakowana przez watahę Asai, wiele wilków z naszej watahy było ciężko rannych, a niektóre nie żyły. Przez mrok przeszywał się odrażający śmiech Asai. W tym momencie wszystkie wilki stanęły naprzeciwko mnie, ich oczy były czerwone od nienawiści i echem mówiły: To twoja wina! To twoja wina! Obudziłam się, byłam zdezorientowana. Gdzie ja jestem? Chwilę to zajęło, zanim doszłam do siebie. Położyłam mój łeb na półce skalnej, a na niej łapę i cicho zaczęłam popłakiwać. W pewnym momencie usłyszałam głośne wycie, które miało chyba sygnalizować, że czas walczyć, jednak nie mogłam być pewna. W pewnym momencie do jaskini z prędkością światła wbiegł jakiś wilk i krzyknął: Zaczęło się! Po tych słowach wybiegł tak samo szybko jak się tu znalazł. Nie mogłam wysiedzieć w miejscu, czułam się już dużo lepiej. A może to była tylko adrenalina? Nie wiem czemu, ale nie czułam już żadnego bólu, nawet łapa którą miałam złamaną zdawała się być zdrowa. Po cichu wstałam i już byłam przy wyjściu, gdy usłyszałam za sobą głos Astrid:
- A ty to niby dokąd, co!?
- Czy to nie oczywiste? - zapytałam delikatnie się uśmiechając
- O nie, ty nigdzie nie pójdziesz, dziwię się w ogóle jakim cudem ty możesz stać i tym bardziej iść - powiedziała zdziwionym tonem
- Może to głupio zabrzmi, ale czuję się już dużo lepiej - oznajmiłam licząc na to że pozwoli mi iść
- Oszalałaś? Myślisz, że się nabiorę na te głupie kłamstwo!? - wykrzyczała - natychmiast wracaj do łóżka - dodała
Postanowiłam jej posłuchać i wróciłam do łóżka, jednak nie miałam zamiaru tak łatwo się poddawać. Jedyne co mi pozostało to zastanawiać się jak sobie reszta radzi na froncie. Panowała już późna noc. Ciszę od czasu do czasu przerywały głośne piski z bólu, nieraz już chciałam wstać i pobiec im z pomocą, jednak Astrid cały czas miała mnie na oku, co nie pozwoliło mi opuścić szpitala. Miałam tylko głęboką nadzieję, że nic im się nie stanie.

<Ktoś?>

Uwagi: Literówki i przecinki... Od połowy teksu zaczęłaś pisać zbyt długie zdania, które powinnaś rozdzielić na min. 2.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz