Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

sobota, 10 października 2015

Od Takashi "Jak rozpętałam II wojnę międzyświatową" cz.1 (cd. chętny)

Zimno. Buro. Ponuro.
Byłam głodna. Brakowało jedzenia. Miałam ochotę osobiście pójść i ochrzanić tych od polowań za niedopilnowanie obowiązków. Bo jak to inaczej nazwać? Ale już się nie odzywałam, bo to nie moja w tym dola.
I to właśnie głód wyrwał mnie ze snu. Z cichym jękiem przewróciłam się na drugi bok, po czym usiadłam. Nie było sensu dalej próbować wpaść w letarg. Nie mogłam, zważając na burczący brzuch. Jedyne wyjście? Iść samej sprawdzić, czy cokolwiek się uchowało. I tak zrobiłam. Wyszłam na lekki mróz, który szczerze mówiąc, był ledwie wyczuwalny dzięki grubej, aczkolwiek kolorowiastej, sierści. Wszędzie było biało.
Kilka wilków także postanowiło wyjść ze swoich jaskiń. Wśród nich była Astrid, jeżeli się nie mylę, to też Dante i chyba przewinęła się Lithium Vane.
Ostatnia postać, czyli Lithium - dla mnie była zagadką. Z tego, co się dowiedziałam, pracuje w bibliotece i zajmuje się młodymi. Dosyć miła i tak dalej, ale i tajemnicza. Ktoś mi powiedział - nie pamiętam już, kto - że jest córką Wilka Śmierci. Hej, to coś jak ja. Powiem jeszcze coś - on prawdopodobnie był jej ojcem.
Istna kotłownia myśli. Porzuciłam te jakże głębokie rozważania i zeszłam na dół. Tak jak większość, ku mojemu zaskoczeniu, wilków. Po chwili chyba byli wszyscy. Co się tutaj dzieje? Jako, że stałam w samym środku, po prostu się przedarłam, przepychałam się na chama na zewnątrz. Z kimś się zderzyłam. I nagle coś trzasnęło.
Jakby strzał. Rozległy się krzyki. Coś błysnęło. Kiedy wstałam, ogarnęłam, że wpadłam na Lithium. A jakieś dwa metry od nad otworzył się portal. Rozległy się kolejne strzały. Nagle wypadł z niego jakiś mały krasnal, a za nim taka chmara ludzików tego samego gatunku. Każdy z kijaszkiem, z których tryskała magia. Na początku się śmiałam, potem zdębiałam. Z portalu wkulkował się ogromny potwór, takie połączenie Frankensteina, wilka, feniksa i dementora z sagi "Harry Potter".
- Potępieni, do boju! - wrzasnął krasnal, rozwijając czarno - niebieski sztandar z narysowanym mieczem. Bo to był miecz, prawda? - Potępieni z Otchłani, ogłaszam wojnę z Ziemskim Wymiarem!
- Wojna! - krzyknęło stadko i Franken-feni-wilk-dementor.
- Co się dzieje!? - rozpoznałam głos Astrid.
- Zostało otwarte przejście do Otchłani! - krzyknęła Lithium, pomagając wstać jednemu z wilków. - Potępieni to walczący o prawa, których tak na prawdę wywalczyć się nie da. Dlatego szukają okazji, aby przedrzeć się do naszego świata. I widzą w nim okazję na to, aby wywołać wojnę. Chcą zasiedlić tereny.
Przeraziło mnie to, co powiedziała czarna wadera. Złapałam się za łeb i wytrzeszczyłam gały. Z mojego pyska wyrwała się pewna sentencja.
- O rany Julek... Znowu nawarzyłam bigosu.

<ktoś chętny? Potem można dać albo do Lithium, albo do Takashi - bez różnicy! :D> 

Uwagi: brak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz