Była zima, a o pożywienie było trudno. Wyszłam na chwileczkę, ale po to,
żeby kogoś poznać. Byłam zimna (bo w moim plemieniu była zima, ale ona
miała minimum dziesięć stopni Celcjusza). Nikogo nie widziałam, więc wróciłam
do jaskini, gdzie było mi cieplej i mogłam rozpalić małe ognisko. Po
drodze zebrałam kilka grubszych gałązek. Rozpalając w mieszkanku ognisko,
nagle coś pojaśniało na ścianie. Podeszłam do jakiegoś napisu, a były
to hieroglify. Przyjrzałam im się i trochę umiałam przeczytać, bo były to
prawdopodobnie znaki od naszych wilczych przodków. Mówiły one tak:
"Poszukać trzeba głowę słonia, co posiada diamentowy kieł. Nie kieruj
się północą kompasu, bo on zmyli cię, a na kolejne przeszkody napotkasz
się". Nie wiedziałam czy mam powiedzieć o tym Alfie czy nie, ale
zostałam przy tym drugim. Myślałam o co tu chodzi, czy to tylko jakiś
skarb, czy do czegoś się przyda.
- Nieee... jednak pójdę do Alfy. - odrzekłam nie wiedząc co robić.
Szłam do Suzanny szybkim krokiem, aż ją zobaczyłam i podeszłam do niej.
- Witaj, muszę Ci coś powiedzieć. - powiedziałam.
- Dzień dobry, a co się stało? - spytała Alfa
- W mojej jaskini były hieroglify, które... - powiedziałam wszystko przywódczyni watahy.
<Możesz dalej, Suzanno? Nie wiem co na to powiesz.>
Uwagi: Liczby w op. piszemy słownie. Na przyszłość postaraj się pisać nieco dłuższe op.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz