Chodzę
po lasach już bardzo długo. Znam je praktycznie na pamięć, wszystkie
drzewa, krzaki, paprotki, znam wszystko. Wiem gdzie i w jakim lesie jest
wodospad ze źródełkiem... wiem gdzie najlepsza zwierzyna. Kręcę się po
znanej mi okolicy, ale dostrzegam za drzewami jakiegoś wilka. Co on tutaj
robi, na moim terytorium?! To skandal! Czaję się w krzakach i skaczę
na wilka.
- Co ty robisz?! - krzyknął wilk.
Patrzę na niego z pogardą.
- To moje tereny... - warczę.
- Ha, chyba śnisz! Tutaj jest wataha a nie jakieś śmieszne twoje terytorium...
- Co ? Znam te lasy jak własny ogon... nikogo tutaj nigdy nie było ..
- To chyba las pomyliłeś - zaśmiał mi się w pysk i na mnie splunął.
Biorę głęboki oddech. Chamstwa nie toleruje z niczyjej strony. Rzucam się na niego i lekko kaleczę, za to on mnie atakuje boleśnie. To młody basior, ma więcej siły ode mnie, nie mam co się dziwić. Nagle koło nas staje pełno wilków. No to mam prze**ane...
Uciekam jak najszybciej. Nie mam zamiaru rozstać przekąską. Kaleczę się po drodze i uciekam do kolejnego lasu. Oglądam się za siebie czy mnie nie gonią i wpadam na jakieś futro...
Dlaczego ja mam dzisiaj takiego pecha?!
Wilk na mnie patrzy, jakbym był jakiś inny.
- Cześć, nie szukam kłopotów... ju... już sobie idę... - mówię szybko i odchodzę.
- Jesteś ranny - słyszę za sobą.
- I? Co, dobijesz mnie? - warczę.
- Pomogę ci, jeśli chcesz oczywiście...
- Nie potrzebuje pomocy... chyba.
- Okey, a ty sam wędrujesz? - pyta.
- Tak. Chyba mogę, nie?
- Co ty robisz?! - krzyknął wilk.
Patrzę na niego z pogardą.
- To moje tereny... - warczę.
- Ha, chyba śnisz! Tutaj jest wataha a nie jakieś śmieszne twoje terytorium...
- Co ? Znam te lasy jak własny ogon... nikogo tutaj nigdy nie było ..
- To chyba las pomyliłeś - zaśmiał mi się w pysk i na mnie splunął.
Biorę głęboki oddech. Chamstwa nie toleruje z niczyjej strony. Rzucam się na niego i lekko kaleczę, za to on mnie atakuje boleśnie. To młody basior, ma więcej siły ode mnie, nie mam co się dziwić. Nagle koło nas staje pełno wilków. No to mam prze**ane...
Uciekam jak najszybciej. Nie mam zamiaru rozstać przekąską. Kaleczę się po drodze i uciekam do kolejnego lasu. Oglądam się za siebie czy mnie nie gonią i wpadam na jakieś futro...
Dlaczego ja mam dzisiaj takiego pecha?!
Wilk na mnie patrzy, jakbym był jakiś inny.
- Cześć, nie szukam kłopotów... ju... już sobie idę... - mówię szybko i odchodzę.
- Jesteś ranny - słyszę za sobą.
- I? Co, dobijesz mnie? - warczę.
- Pomogę ci, jeśli chcesz oczywiście...
- Nie potrzebuje pomocy... chyba.
- Okey, a ty sam wędrujesz? - pyta.
- Tak. Chyba mogę, nie?
- Oczywiście, a jak masz na imię?
- Chester...
- Miło mi, jestem Ice - odwracam łeb w jej stronę i lekko się uśmiecham.
- Mi też miło.
- Szukasz może watahy? - pyta nagle, a ja się zatrzymuje. Czy ona właśnie oferuje mi jakieś schronienie, "rodzinę"?
- W sumie...
- Super! Chodź - nawet nie pozwoliła mi dokończyć. Ruszyłem za waderą i po dość długiej wędrówce dotarliśmy na miejsce.
<Ice ? ^^>
Uwagi: Co niektóre zdania piszesz nieco za długie i zapominasz o przecinkach... No i przez znakami interpunkcyjnymi (tak, mówię tu też o wykrzykniku, trzykropku czy znaku zapytania) nie piszemy Spacji.
- Miło mi, jestem Ice - odwracam łeb w jej stronę i lekko się uśmiecham.
- Mi też miło.
- Szukasz może watahy? - pyta nagle, a ja się zatrzymuje. Czy ona właśnie oferuje mi jakieś schronienie, "rodzinę"?
- W sumie...
- Super! Chodź - nawet nie pozwoliła mi dokończyć. Ruszyłem za waderą i po dość długiej wędrówce dotarliśmy na miejsce.
<Ice ? ^^>
Uwagi: Co niektóre zdania piszesz nieco za długie i zapominasz o przecinkach... No i przez znakami interpunkcyjnymi (tak, mówię tu też o wykrzykniku, trzykropku czy znaku zapytania) nie piszemy Spacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz