- Właściwie to nie. Ominął nas rok. Był on o wiele za długi. -
westchnęłam ciężko spoglądając na Dante - mojego przyjaciela. To właśnie
jego oraz Soharę poznałam najpierw. To oni mnie zaprowadzili do Alfy,
czyli Alexandra, gdyż trafiłam do watahy w momencie nieobecności
Kiiyuko. To z nim, nie kimś innym spędziłam tyle chwil, radosnych i tych
smutnych. Dużo razem przeżyliśmy, a ja teraz nie poznałam go. No cóż,
ostatni rok całkowicie pochłonęła mnie nauka i świat ludzi. Teraz zdałam
sobie sprawę jak bardzo zanim tęskniłam.
- Dante... - zaczęłam łamiącym się głosem, który powoli zniżał się do
szeptu - Przepraszam, że cię nie poznałam. Od dawna się z nikim nie
widziałam z watahy, a zwłaszcza z tobą.
Wykończona wszystkim, a zwłaszcza tym spotkaniem położyłam się na ziemi.
Basior nic nie mówił, nie poruszył się ani o centymetr. Myślał... Ja
też nic nie mówiłam tylko myślałam.
O życiu, szczęściu i dzieciństwie. Wszystko było wtedy takie proste. Nie
to co teraz. Miałam ochotę uciec od mego przyjaciela z dzieciństwa, od
niego i wspomnień z nich związanych, znaleźć się w jakiejś dziurze i
poddać emocjom, które mną targały. Zamiast tego siedziałam i spoglądałam
na tego od którego w myślach uciekałam, niezdolna do poruszania
czymkolwiek oprócz ogona.
Cisza zaległa wśród nas i nie chciała odejść. Czułam się nieco nieswojo,
gdy przypominałam sobie o tym jak nasze spotkania wyglądały rok temu.
W końcu targana impulsem powiedziałam łamiącym się głosem zamieniającym w szept:
- Dante, tęskniłam.
- Za czym? - spytał.
- Za tobą. - wyszeptałam czując, że łzy spływają po moim pysku.
<Dante?>
Uwagi: nie ma słowa "pochłoniła", tylko "pochłonęła".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz