- Bo zawsze chciałem należeć to takiej watahy. - powiedziałem
uśmiechając się od ucha do ucha. - Czy szanowna Alfa stojąca tu przede
mną pozwoliłaby biednemu i zagubionemu wilczkowi dołączyć do swojej
"świty"?
Kii stała przede mną z szeroko otwartymi oczami, ale po chwili chyba
zrozumiała, co przed chwilą powiedziałem i zaczęła się głośno śmiać.
Zaraz jednak spoważniała.
- Jeżeli ten "biedny i zagubiony wilczek" będzie grzeczny, to czemu nie. - rzekła. Spojrzała na mnie czekając na moją reakcję...
- JEJ! - krzyknąłem na całe gardło, zupełnie jak dzieciak, które właśnie
otrzymało swoją wymarzoną zabawkę. Zacząłem skakać wokół niej. - PEŁNIA
SZCZĘŚCIA!
- No dobrze, już dobrze. - wadera zatrzymała mnie. - Chodź, może pokażę
Ci "powód" twojej "pełni szczęścia". - machnęła łapą i pobiegła przed
siebie. Ruszyłem za nią, a po chwili byłem już koło niej.
- Cieszę się, że udało mi się choć trochę poprawić jej humor. -
pomyślałem patrząc na jej twarz. Zacząłem się jej uważnie przyglądać.
Była cholernie piękna. Piękna, to nawet mało powiedziane. Jasne, różowe
włosy spływały falami po jej ramionach, a grzywka na czole wpadała do
jej dużych, błękitnych oczu. Nie można mieć takich oczu, to zabronione!
Wyglądały jak dwa błękitne skrawki nieba albo jak dwa stawy o czystej,
niezmąconej wodzie. Normalnie patrząc w nie, można się zapaść, utopić,
zapomnieć o otaczającym cie świecie. I to chyba zrobiłem, bo po chwili
wpadłem na drzewo...
<Kii?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz