- Z tym się zgadzam. - uśmiechnęłam się kąśliwie - A przy okazji mógłbyś
mnie zaprowadzić do Alfy, chciałabym z nią zamienić słówko czy dwa, a
przy odrobinie szczęścia dołączyć.
Basior ciężko westchnął i chyba już pragnienie mordu chyba mu już uleciało z głowy.
- Jeśli musisz... - burknął i ruszył przez cierniste krzaki.
Rzuciłam na siebie szybkie zaklęcie znieczulenia i ruszyłam za nim.
Widząc jak masuje grzbiet, w który wkłuwało mu się tysiące małych
igiełek uśmiechnęłam się, znieczulenie działało. Wreszcie po kilku
ciągnących się jak guma minutach dotarliśmy do miejsca, gdzie mieszkała Alfa watahy. Gdy wadera odwróciła głowę w moją stronę wzięłam głęboki
oddech i wystąpiłam naprzód.
PO KILKU MINUTACH
Odeszłam z lekkim sercem. No dobra, jeden punkt mam z głowy, ale za to
namnożyło się tysiące innych. Wilki, tereny, magia polowania itd.
Spojrzałam triumfalnie na Ajaxa.
- No cóż zdaje się, że będziesz musiał mnie oprowadzić.
<Ajax?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz