- Kii... Śpisz? - zapytałem szeptem wchodząc do jaskini Alfy, by jej nie budzić.
- Nie, a co? - zapytała wadera podnosząc się z ziemi. Jej białe futro lśniło na srebrzyście w świetle księżyca, jeszcze bardziej podkreślając jej nieziemską urodę...
- Wiesz co?... Przemyślałem sobie wszytko...
- Wszystko to znaczy co?
- Moje okropne zachowanie... I postanowiłem w końcu, że poprawię się i będę już dobrym basiorem. - uśmiechnąłem się, a wadera zaskoczona zamrugała oczami, rzucając przy tym cień na kości policzkowe swoimi długimi rzęsami.
Taaa, jasne... Przecież i tak nic z tego nie wyjdzie - pomyślałem.
- Ty mówisz serio?
- A dlaczego miałbym kłamać? - przewróciłem oczami.
Bo jestem zły? - skomentowałem, ale nie powiedziałem tego na głos.
- Nie wiem... Tak jakoś przyszło mi na myśl... A tak ogólnie mówiąc, to dlaczego z tym do mnie przychodzisz?
- Bo chciałem zapytać, czy może ktoś z watahy nie potrzebuje pomocy, bo mam dużo wolego czasu, a chciałbym się jakoś nauczyć być "dobrym chłopcem" od kogoś, kto byłby dla mnie dobrym przykładem. Tylko no wiesz, w nocy...
- Ktoś się znajdzie, i nawet wiem kto. - uśmiechnęła się serdecznie wychodząc ze swojej jaskini. Jest taka piękna, że aż chce się ją całować... No ale muszę zrobić "dobre pierwsze wrażenie". Podążyłem za nią zastanawiając się, do kogo mnie prowadzi...
<ktoś chętny?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz