- Jasne, czemu nie? Spacerek od rana jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodził...
Przeciągnęłam się i wyszłam z nim z jaskini. Słońce właśnie wstwało dając pomarańczowo-złote plamy na bladoniebieskim niebie i rzucając długie cienie na wysokie drzewa.
- To moja ulubiona pora... - szepnęłam zafascynowana.
- Moja też. Wtedy mogę być naprawdę sobą. - odpowiedział.
Gdy już nasyciliśmy tym widokiem oczy, powiedziałam z entuzjazmem:
- No to gdzie się wybieramy?
<Leo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz